W kwietniu ubiegłego roku, tuż przed rocznicą katastrofy smoleńskiej, podjęto decyzję o jej uczczeniu między innymi włączeniem syren w miastach całej Polski. Decyzji tej sprzeciwiła się część samorządowców, twierdząc, że może to negatywnie wpłynąć na obywateli Ukrainy przebywających w naszym kraju. Dla wielu z nich wycie syren wywołuje wspomnienia wojennej traumy. W rezultacie samorządy niektórych miast zrezygnowały z tego elementu obchodów rocznicy.
To dobry przykład tego, jak charakterystyczne dźwięki, obrazy, a nawet zapachy mogą wywołać przykre i niepożądane wspomnienia, szczególnie u tych ludzi, którzy stali się ofiarami syndromu stresu pourazowego (PTSD, z ang. posttraumatic stress disorder). Jego leczenie jest dość trudne i rzadko prowadzi do całkowitej poprawy jakości życia zwłaszcza u ofiar traum wojennych. Dzieje się tak dlatego, że na to, co dzieje się w naszej pamięci, mamy stosunkowo niewielki wpływ.
Czytaj więcej
Współczesna kultura, w której wychowują się nasze dzieci, jest przesiąknięta ponurym bezrefleksyjnym marketingiem depresji, samobójstwa i afirmacją roli ofiary.
Zaklęte w pamięci
Gdy w naszym mózgu powstaje ślad pamięciowy, włączają się procesy zapewniające jego utrwalenie i stabilizację. Pierwsza konsolidacja synaptyczna zachodzi na małą skalę w połączeniach synaptycznych i obwodach nerwowych w ciągu pierwszych kilku godzin po wydarzeniu. Drugim procesem jest konsolidacja systemów, zachodząca na znacznie większą skalę w mózgu, uniezależniająca wspomnienia od hipokampa, i zajmuje okres od kilku tygodni do wielu lat. Trzecim procesem jest rekonsolidacja, która polega na dodatkowej aktywacji skonsolidowanego śladu pamięciowego. Sprawia ona, że wspomnienia są bardziej plastyczne i żywe.
Procesy konsolidacji przebiegają w znacznej mierze podczas snu, w jego wolnofalowej fazie. To właśnie wtedy, niezależnie od naszej woli, mózg utrwala i osłabia pewne wspomnienia, również te najgorsze, które zamieniają życie niektórych ludzi w koszmar.