Wystarczy prześledzić listy bestsellerów z ostatnich kilkunastu lat, by się przekonać, że nie ma popularniejszego gatunku niż kryminał. Mody literackie przychodzą i odchodzą. Po nastoletnich czarodziejach triumfy święcą wampiry, fantastyka w średniowiecznym sztafażu wypierana jest przez erotykę w sztafażu sado-maso, pseudoporadniki Rhondy Byrne („Sekret" sprzedał się u nas w ponad 200 tysiącach egzemplarzy, trudno określić autorkę inaczej niż Paulo Coelho wśród poradników) rywalizują z pseudoksiążkami Keri Smith, ale jedno się nie zmienia: co chwila na szczyt trafiają kryminały. I nieważne, czy weźmiemy pod lupę tendencje światowe czy tylko rynek rodzimy.
Każda kolejna powieść Henninga Mankella, Stiega Larssona, Harlana Cobena, Camilli Läckberg czy Johna Grishama to hit, podobnie jak książki Marka Krajewskiego czy Zygmunta Miłoszewskiego. Gdy kończy się moda na Skandynawię, zaczynają dominować panie – na świecie Gillian Flynn i Paula Hawkins (od listopada ciągle w czołówce bestsellerów w Polsce!), u nas Katarzyna Bonda. I nic nie zapowiada, że cokolwiek miałoby się zmienić. Autorki pokroju E.L. James („Pięćdziesiąt twarzy Greya") czy Stephanie Meyer (saga „Zmierzch") najlepszy moment mają już za sobą, o wampirach i erotyce nie pamięta już prawie nikt – autorzy kryminałów nie mają podobnych problemów. Na ich książki czekają nie tylko czytelnicy, lecz także Hollywood.
Nie trzeba zresztą zerkać w stronę Kalifornii i samych szczytów popularności, żeby uzmysłowić sobie, jaką popularnością cieszą się autorzy powieści z dreszczykiem. Gdyby pisarze pokroju Marcina Wrońskiego czy Joanny Jodełki próbowali swych sił w jakimkolwiek innym gatunku literackim (może z wyjątkiem fantastyki), nie mieliby szans żyć z pisania. Kryminał tę szansę daje wyjątkowo szerokiemu – zważywszy na słabość polskiego rynku wydawniczego – gronu autorów. Z literatury obyczajowej i pięknej wyżyć może ledwie kilku autorów.
Nie dziwi więc, że nowych nazwisk na scenie kryminalnej nie brakuje. Do Polski trafiły właśnie książki trojga autorów średniego pokolenia: Włocha Donata Carrisiego, Francuzki Virginie Despentes i Amerykanina Nica Pizzolatta. Wszyscy troje są już mniejszymi lub większymi gwiazdami u siebie i liczą na podbój list bestsellerów na świecie. Ich książki pokazują też różne ścieżki, którymi może pójść kryminał głównego nurtu.
Ze wspomnianego tria największą karierę – przynajmniej literacką, bo Pizzolatto zyskał dużą sławę jako scenarzysta – zrobił na razie Donato Carrisi. Włoch ma zresztą wyjątkowo dobre przygotowanie do fachu: studiował prawo, a specjalizację uzyskał z kryminologii i behawiorystyki. Autor „Hipotezy zła" podobnie jak Pizzolatto związany jest z telewizją – przede wszystkim jako scenarzysta (pracował przy trzech serialach), a od niedawna także jako prowadzący (na antenie Rai 3 przedstawia badania nad ludzkim umysłem w programie „Szósty zmysł").