W warstwie muzycznej Dezerter nie schodzi ani o krok od ścieżki obranej na początku lat 80. ubiegłego wieku. W czasach, gdy niemal każdy zespół wzbogaca swoją muzykę elementami elektroniki, tak surowa, pozbawiona ozdobników propozycja stawia na baczność. A jednocześnie pozwala wrócić myślami do czasów, gdy realizator nagrania był technikiem, a nie współkompozytorem. Można się dzięki temu skoncentrować na tekstach i przesłaniu piosenek. A te są mocne, dosadne, bezkompromisowe i dotyczą aktualnych niestety tematów.




Najostrzejsza z nich „Punkt bez powrotu" ostrzega przed nadciągającą, nieodwracalną klęską w bitwie o rozum w kraju, w którym „kaganek oświaty wygasł i nikt go już nie poniesie". Równie mocno wybrzmiewają „Wszystkie lęki świata", utwór zwracający uwagę na praktykę wykluczania za pomocą kłamstw i propagandy. „Dzień dobry, dzień zły" rozlicza Kościół z krzywd wyrządzonych małoletnim, a „Odwet" ludzi niszczących planetę. Pojawiająca się w tekstach izolacja z jednej strony nawiązuje do kwarantanny, z drugiej do mentalnego wyobcowania.

Album trwa niespełna 30 minut, ale pozostaje w głowie o wiele dłużej. Za pomocą najprostszych środków podnosi czujność i zachęca, by nie stać obojętnym wobec haniebnych czynów w postaci zakłamywania rzeczywistości oraz budzenia w ludziach najniższych instynktów. „Kiedy przemawiają kłamstwa, krzycz! Milczenie jest zbrodnią". 

—Kamil Brzózka, bonomuza.pl