Przeniesienia tej łotrzykowskiej historii na wielki ekran podjął się Albert Dupontel, przede wszystkim aktor, ale również reżyser ciepło przyjętych komedii „Łotrzyk" i „Dziewięć długich miesięcy". We Francji obawiano się, czy stanie na wysokości zadania. Czy zdoła przenieść na ekran książkę tak obszerną i wielowątkową jak dzieło Lemaitre'a? Dupontel dokonał licznych cięć, ale zdołał zachować ducha oryginału. Innymi słowy z zadania wywiązał się znakomicie.
W 1918 r. skromny księgowy Albert i znacznie młodszy, uzdolniony plastycznie Edouard biorą udział w ostatniej, bezsensownej bitwie I wojny światowej. Francuzi wysłani wbrew rozkazom w bój przez okrutnego porucznika Pradelle'a ocierają się o śmierć. Od tamtej pory potwornie okaleczony Edouard ukrywa twarz za barwnymi maskami, zaś Albert opiekuje się nim i go utrzymuje. Razem postanawiają zemścić się na kraju, który ich wykorzystał i porzucił. A przy okazji wyrównać rachunki z byłym dowódcą.
Film porusza wiele kwestii, od absurdalnego – w tym przypadku – kultu poległych przez społeczne nierówności, aż po rodzinne problemy bohaterów (ojciec Edouarda, powszechnie szanowany finansista, nigdy nie zaakceptował jego artystycznych pasji). Uproszczenia będące wynikiem wspomnianych cięć adaptacyjnych reżyser nadrabia widowiskową formą obrazu. Liczne retrospekcje, chaplinowskie gagi, dynamiczność, wreszcie oszałamiające maski – wszystko to na długo zapada w pamięć. „Do zobaczenia w zaświatach" to bardzo interesująca mieszanka, pozostająca jednak propozycją kina masowego, a nie artystycznego.
„Do zobaczenia w zaświatach" reż. Albert Dupontel, Francja 2017, dystr. Aurora Films
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
tel. 800 12 01 95