W Warszawie tych sklepów jest co najmniej kilkadziesiąt. Second-handów, ciucholandów, szmateksów, lumpeksów, butików z używaną odzieżą – określeń jest wiele. Są zróżnicowane pod względem wielkości, asortymentu, wystroju, charakteru obsługi i relacji z klientem. Obracają ogromną ilością ubrań, a to i tak tylko niewielka część tekstyliów z drugiej ręki, które trafiają do second-handów z hurtowni oraz wielkich firm trudniących się sortowaniem towaru. Przykładowo przedsiębiorstwo Wtórpol, które zajmuje się segregacją tekstyliów, rocznie pozyskuje 65 tys. ton surowca. Tylko część sprzeda detalicznie w swoich 120 second-handach na terenie całego kraju.