Gdy wchodzę na teren kampusu, wita mnie flaga Chińskiej Republiki Ludowej. Choć XVIII-wieczny pałac, niegdyś zajmowany przez Bolesława Bieruta, otacza rezerwat, wciąż słychać tu zgiełk miasta. W restauracji krzątanina: pichcą się orientalne potrawy na wieczorną, zamkniętą uroczystość. Ogrodzonego terenu strzegą ochroniarze.
To nie wesele w chińskim konsulacie, ale tzw. dzień narodowy. Jeden z obyczajów Kolegium Europejskiego w Warszawie. Mieszczący się w natolińskim zespole pałacowo-parkowym kampus to jedyna filia College of Europe w Brugii, powstałej w 1949 roku kuźni kadr instytucji europejskich. Filia obchodzi w tym roku swoje 25-lecie. – Dajemy jeden z najlepszych dyplomów studiów europejskich na Starym Kontynencie – chwali się prorektor Ewa Ośniecka-Tamecka i opowiada o początkach kampusu na Natolinie. – Pierwotnym założeniem naszej uczelni było przygotowanie Europy Środkowo-Wschodniej do współpracy ze strukturami EWG. I uwrażliwienie ludzi Zachodu na naszą część Europy. Po 2004 roku chcemy zwrócić uwagę na sąsiedztwo Unii, zwłaszcza na Wschodzie.