Powtarzam (zapewne do znudzenia), że do mówienia o prawie konieczny jest inny, niemal całkiem nowy język. Bo ile można mówić i słuchać o prawnie relewantnych zdarzeniach, przesłankach egzoneracyjnych czy depozycjach. Na najnowszy interesujący prejudykat też pewnie przyjdzie jeszcze poczekać, ale grunt, że konstytucja (na razie) nie jest oktrojowana.
Wiadomo, że znajomość pojęć i języka trudnego, często nieznanego, może być świetnie wykorzystana w teleturnieju. Można też wygrać cotygodniową nagrodę za rozwiązanie krzyżówki, a grając w scrabble nie zostać z nadmiarem płytek. Same korzyści.
Czytaj także: Jarosław Gwizdak: Emocje, impulsy, mandaty
Scrabble z prawnikiem
Problem w tym, że grać w scrabble z prawnikiem chcą nieliczni. Nieliczni też mają w sobie wystarczająco dużo determinacji, aby analizować wypowiedzi prawników ze słownikiem w dłoni. Dlatego ostatnie dni poświęciłem na poszukiwanie prawniczych „sound bite'ów".
Skąd ten anglicyzm?
Zainspirował mnie do poszukiwań (wcale nie do riserczu) dostępny w internecie artykuł profesor Kim Lane Scheppele z Uniwersytetu Princeton „Praworządność w detalu i praworządność w sprzedaży hurtowej" dotyczący wielokrotnie analizowanej i dobrze znanej sprawy rozstrzygniętej przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.