Na fali doniesień o tysiącach osób, przeciwko którym prowadzone są postępowania karne z powodu skorzystania z oferty nielicencjonowanych gier hazardowych online, warto przyjrzeć się uważniej nowemu projektowi zmian do ustawy o grach hazardowych (projekt z 17 października br).
Projekt od kilku miesięcy był przygotowywany przez Ministerstwo Finansów, a 21 października 2014 r. uzyskał formalne zatwierdzenie Rady Ministrów i został skierowany do Sejmu oraz Komisji Europejskiej, zgodnie z wymogiem notyfikacji, na dalszy etap procesu legislacyjnego.
W zamierzeniu autorów projektu o koncesję lub zezwolenie na prowadzenie gier hazardowych w Polsce będą mogli ubiegać się bezpośrednio zagraniczni przedsiębiorcy z UE lub EFTA (stron umowy z EOG), jeśli tylko utworzą w tym celu oddział w Polsce.
Niewątpliwie nowe podejście jest pochodną postępowania Komisji wszczętego przeciwko Polsce w trybie art. 258 traktatu o funkcjonowaniu UE. Pytanie tylko, czy jest to inicjatywa prowadząca do rzeczywistej zmiany jakościowej. Otwierająca polski rynek usług hazardowych dla operatorów licencjonowanych w innych krajach UE.
Obawiam się, że choć kierunek zmian należy ocenić pozytywnie, to nowe przepisy są nazbyt ogólnikowe, niejednoznaczne (a więc pozostawiające niepewność interpretacyjną i ryzyko uznaniowych rozstrzygnięć regulatora), a polskie rozwiązania regulacyjne zbyt rygorystyczne (a więc niekonkurencyjne), aby stanowić impuls do rzeczywistej zmiany. Powodów tak pesymistycznej oceny jest co najmniej kilka.