W artykule „Stary czy nowy porządek konstytucyjny?", opublikowanym na łamach „Rzeczpospolitej" 16 marca 2017 r., wspólnie z prof. Adamem Wielomskim postawiliśmy tezę, że w Polsce rządzonej przez Prawo i Sprawiedliwość możemy mieć do czynienia nie tylko z naruszeniem zasad dotychczasowego porządku prawno-politycznego, ale być może również z narodzinami nowego ładu. Dzisiaj dodać należy, że praktyka ustrojowa ewoluowała w kierunku decyzjonistycznym (wyższość decyzji politycznej nad normą prawną), ale także odsłoniła braki, by nie rzec: fasadowość dzisiejszego parlamentaryzmu.
By oddać sprawiedliwość rządzącym: trend ten zapoczątkowany został w Europie co najmniej w pierwszej połowie XX w., a mimo to wydaje się ignorowany przez dominujące nurty nauki prawa.
Rezygnacja premier a rola prezydenta
7 grudnia 2017 r. prezes Rady Ministrów Beata Szydło złożyła rezygnację z pełnionej funkcji w trakcie posiedzenia i wobec Komitetu Politycznego Prawa i Sprawiedliwości, czyli organu partii politycznej (statut PiS operuje terminem „władzy naczelnej"), a podmiot ten desygnował na następcę pani premier Mateusza Morawieckiego.
Wątpliwe przy tym jest, że rezygnacja ta była suwerenną decyzją pani premier. Komentatorzy raczej są skłonni jako faktycznego autora decyzji widzieć lidera partii rządzącej, wykazującego wyższość auctoritas nad normą prawną. Niewielu jednak obserwatorów sceny politycznej – być może mimowolnie większość już akceptuje, że ośrodek realnej władzy ma charakter pozakonstytucyjny – zauważyło, że Konstytucja RP z 2 kwietnia 1997 r. precyzyjnie reguluje procedurę odwołania gabinetu, m.in. z powodu złożenia rezygnacji przez prezesa Rady Ministrów (art. 162 ust. 1 lit. 3).
Prezydent RP, jako podmiot ustrojowo umocowany do odebrania oświadczenia o rezygnacji prezesa Rady Ministrów, przyjmując dymisję Rady Ministrów, powierza premierowi dalsze sprawowanie obowiązków do czasu powołania nowej Rady Ministrów. Wskazać jednak należy, że Konstytucja RP przewiduje możliwość odmówienia przez prezydenta RP przyjęcia przedmiotowej rezygnacji. W casusie Beaty Szydło rezygnacja z urzędu została złożona wobec organu partii rządzącej, który ją przyjął i oficjalnie desygnował następcę, czym pominął zupełnie możliwość nieprzyjęcia rezygnacji przez prezydenta RP i jego rolę w desygnowaniu następcy. Wskażmy na nie mniej ważną okoliczność prawną: zgodnie z art. 154 ust. 1 Konstytucji RP, to prezydent RP desygnuje prezesa Rady Ministrów, który proponuje skład Rady Ministrów, a dopiero w razie fiaska powołania w ten sposób Rady Ministrów inicjatywa utworzenia rządu przechodzi na Sejm.