Od razu wyjaśniam: ten tekst napisany jest przez człowieka, który nie choruje na empatię. Jej napady zdarzają mi się bardzo rzadko – gdybym np. poszedł na sentymentalny film; czego, podobnie jak narkotyków, unikam. Lubię mieć umysł trzeźwy i chłodny.
Otóż zacznijmy od skali zjawiska. Otóż w Polsce dziennie ginie na drogach średnio 13 osób – i nikt z tego powodu nie rozdziera szat, nikt nie domaga się likwidacji ruchu pojazdów. Dodajmy: we Włoszech 98 proc. (!) zmarłych to ludzie powyżej 68 lat, z reguły chorowici, którzy w ciągu najbliższych miesięcy czy lat i tak by zmarli – podczas gdy kierowcy to ludzie w pełni wieku i sił, często bardzo młodzi.
Te zjawiska są nieporównywalne... Ale w ogóle są marginalne: na grypę często umiera więcej ludzi i nie robi się z tego powodu kwarantann. W 1969 r. na grypę azjatycką zmarło 25 tys. – a ludzie normalnie pracowali, bo nie było opozycji, która demagogicznym wrzaskiem zmuszałaby rząd do „działania dla dobra ludzi”.
Ludzie robią pieniądze, pisząc ekspertyzy o katastroficznych dla gospodarki skutkach tej epidemii. Zaraz: jakiej epidemii? W 90 proc. gmin nie umarł ani jeden człowiek! „Epidemia” to jest wtedy, gdy w każdej gminie umiera co najmniej setka ludzi. Zwracam uwagę, że dziennie z różnych powodów umiera w Polsce 1200 osób – a od początku tej „epidemii” na CoV-19 zmarło niecałe 600.
Zyski dla gospodarki
To nie epidemia; to margines. Ja będę pisał o korzyściach tej „epidemii” dla gospodarki. Straty uważam za marginalne: wielkie piece pracują i pracować będą, produkcja samochodów i innych dóbr nie zmaleje – więc w czym problem? W tym, że wskaźniki ekonomiczne przez „dobro gospodarki” rozumieją „dobro producentów” (kapitalistów i ich pracowników); w dodatku: dobro opodatkowane. Jeśli więc zamknie się (bo rząd przestanie go subsydiować) zakład tak źle zorganizowany, że pracownik robił w nim jedną półeczkę dziennie, a ten pracownik w domu zrobi dwie półeczki – to według wskaźnika produkcja spadła, choć w rzeczywistości wzrosła.
Jeśli więc 10 mln Polaków zamiast wyjechać na wczasy (zwłaszcza zagraniczne) i wydać na to po 5 tys. zł na głowę zostanie w domu i za 4500 zł kupi akcje, to wspomoże krajowych producentów żywności i wspomoże gospodarkę gigantyczną sumą 45 mld zł! A to znacznie więcej, niż wynosi „pomoc rządu dla przemysłu krajowego”.