W moim pokoleniu – pozwolę sobie na ogólną uwagę – najważniejszą ideą zajmującą nasze umysły była wolność. Z powodu właśnie tego przywiązania do wolności nie tylko komunizm, ale też brutalność oraz intelektualna mierność, jakie przyniosła później ze sobą postkomunistyczna transformacja w latach 90. XX wieku, wywoływały tyle sprzeciwu, zwykłej przekory i chęci zmiany oraz wiarę w przyszłość. Dzisiaj zupełnie inne idee zajmują umysły Polaków.
Nadal jakaś część z nas lubi widzieć się właśnie jako niepokonany naród wolności. Ale istnieje w Polsce także inna, moim zdaniem równie silna, tradycja, która dziś dominuje: jest nią fascynacja siłą.
Czytaj więcej
Jeśli Władimir Putin postawi na swoim w Ukrainie, zacznie testować wiarygodność gwarancji bezpieczeństwa NATO. Tylko jeśli Polacy przyjdą wtedy na odsiecz krajom bałtyckim, Ameryka nie będzie miała wyboru i zdecyduje się na interwencję - mówi Toomas Hendrik Ilves, były prezydent Estonii.
Taka jest natura państwa przyfrontowego – musi myśleć w kategoriach siły
Nawet pobieżny ogląd internetowej infosfery wystarczy, by spostrzec, że obecnie większość z nas emocjonuje się takimi ideami, jak geopolityka czy strategia. W obu przypadkach chodzi o zdolność do wyrażania przez państwo siły. Wraz z tym wolność czy dobro wspólne stają się pojęciami trochę nie na temat i tracą w obecnych czasach swoje pierwszorzędne znaczenie. Można na to spojrzeć pozytywnie i powiedzieć sobie: oto Polacy dorastają do własnego państwa i chcą z niego czynić użytek, czyli korzystać z jego siły, zamiast uganiać się za jakąś romantyczną wizją wolności.