Piotr Górski: Piwo marki piwo. O tym, jak nierówno traktuje się używki

Od dłuższego czasu przyglądam się polityce państwa wobec dwóch równie groźnych dla człowieka i społeczeństwa używek: alkoholu i papierosów. Działania kolejnych ekip przypominają gonienie króliczka – tak jednak, by go nie złapać.

Publikacja: 21.08.2024 17:59

Piotr Górski: Piwo marki piwo. O tym, jak nierówno traktuje się używki

Foto: AdobeStock

Nowa propozycja resortu finansów, aby ujednolicić i oszpecić opakowania papierosów spowodowała, że postanowiłem podzielić się przynajmniej częścią moich wątpliwości. Mamy bowiem do czynienia z sytuacja siedzenia w rozkroku na płocie i beztroskiego machania po obu stronach nogami. Bo z jednej strony wiadomo, że używki szkodzą i w zasadzie należałoby ich całkowicie zakazać. Z drugiej jednak strony przynoszą spore dochody budżetowi państwa, dają zatrudnienie pokaźniej rzeszy pracowników, zwiększają obroty sklepów.

Polityka państwa wobec używek wyraźnie się rozjeżdża

Już to ciężko zrozumieć, ale dalej jest jeszcze gorzej, bo polityka państwa wobec używek wyraźnie się rozjeżdża. Teoretycznie Polska walczy z obydwoma produktami, ale nie na równych zasadach. Z jednej strony deklaruje się chęć doprowadzenia do całkowitego zakazu sprzedaży papierosów, z drugiej nikt nie mówi o całkowitym zakazie sprzedaży alkoholu. Można to nawet zrozumieć, gdy przypomni się losy XX-wiecznej prohibicji, fiasko i czarny rynek. Tyle że podobnie byłoby z papierosami.

Czytaj więcej

Zakaz sprzedaży papierosów w Polsce już za 7 lat

Dalsze nierówności jeszcze bardziej dziwią. Z alkoholem walczy się słabo, ale przynajmniej jakoś rozwinięta jest sieć poradni, odwyków, wsparcia osób chcących wyjść z nałogu. W przypadku tytoniu mamy całkowite oddanie pola. W Polsce – z powodu słabej wyceny porad – działa tylko jedna poradnia antytytoniowa. I to praktycznie wyłącznie dzięki pasji prowadzącej ją lekarzy. Nikt nie prowadzi dokładnych statystyk, ale powierzchowne choćby analizy świadczeń medycznych i kosztów leczenia przypadków chorób nowotworowych tytoniozależnych i alkoholozależnych pokazują, że koszty leczenia osób chorych znacznie przekraczają zyski ze sprzedaży używek.

Dlaczego państwo, zarabiając krocie na różnych wersjach papierosów, nie zleci niezależnych badań o ich szkodliwości?

Idźmy jednak dalej. Władza postanawia podnosić ceny. I tu znowu więcej pytań niż odpowiedzi. Czy to jedyny sposób walki z czymś, co powoduje takie szkody? Dane pokazują, że ta taktyka jest mało skuteczna. Co prawda spada sprzedaż, ale rośnie szara strefa – ludzie raczą się bimbrem i papierosami z przemytu. Może uzależnić akcyzę od procentów alkoholu w napoju? Niby to słuszny kierunek, ale wypicie tańszego piwa czy wina w większych ilościach to jak wypicie mniejszej ilości mocnych alkoholi.

Czytaj więcej

Amatorów e-papierosów czekają duże podwyżki. Wyjaśniamy dlaczego

Co do papierosów – mamy tu teoretycznie trzy grupy produktów. Tradycyjne papierosy, w których spalany jest tytoń, w wyniku czego palacz wchłania rakotwórcze substancje. Są e-papierosy, w których wdycha się podgrzewane płyny zawierające nikotynę. Ich rynek wzrósł w sposób olbrzymi. Są wreszcie tak zwane wyroby innowacyjne, w których tradycyjny tytoń jest podgrzewany, co nie powoduje spalania i palacz nie wchłania tak dużej ilości substancji rakotwórczych. Jest jednak w nich nikotyna. I tu zdania ekspertów są podzielone. Dogmatycy twierdzą, że te wyroby są równie szkodliwe i należy z nimi walczyć tak samo jak z tradycyjnymi papierosami. Część ekspertów (w tym specjaliści watykańscy) twierdzi inaczej, że skoro nie można od razu zabronić ludziom palenia (podobnie jak i picia), należy zaproponować im mniej szkodliwe produkty. Sformułowano nawet pojęcie tak zwanej redukcji szkód - tyle że część ekspertów jest zdania, że ta mniejsza szkodliwość wcale nie jest udowodniona. Skoro tak, to należy spytać, dlaczego państwo zarabiając krocie na tytoniu nie zleci niezależnych badań w Polsce. Są w naszym kraju znakomici eksperci, którzy takie badania proponowali. Nikt tematu nie podjął. Państwo postanowiło za to zaatakować palaczy kolejną podwyżką akcyzy – praktycznie na równi traktując wszystkie produkty. Tak jakby bało się, że tradycyjne papierosy będą tracić rynek.

Potrzebujemy mądrej promocji abstynencji

I na koniec najnowsza propozycja. Jednakowe opakowania wyrobów tytoniowych zniechęcające do palenia. Mamy już na opakowaniach nowotwory i straszące zdjęcia. Nie ma ich za to na e-papierosach. Dlaczego?

Czytaj więcej

Zakaz sprzedaży jednorazowych e-papierosów. Palący problem nastolatków

Kolejny ruch. Unia i w ślad za nią Polska stopniowo zakazują tytoniów smakowych. Za to wódki i piwa smakowe mnożą się na potęgę. Co za tym stoi? Siła koncernów i lobbystów czy jakieś tajemnicze argumenty? A może brak konsekwencji? Ministerstwo proponuje więc paczkę z napisem „papieros”. Świetny pomysł, ale bądźmy konsekwentni. Czemu nie zrobić tego z butelkami piwa i wódki? W przypadku piwa jednakowe butelki z napisem „piwo” i małymi literami ich gatunek. Podobnie z wódką, gdzie potencjalnego użytkownika wabi różnorodność butelek (niezwrotnych), tysiące nazw i kolorów. W przypadku piwa mielibyśmy prostszą walkę z odpadami. Jednakowe butelki – i wszystkie zwrotne. Wiem, padnie zarzut o przeregulowaniu rynku. Ale bądźmy poważni: albo walczymy z nałogami, albo walczymy o wpływy z podatków. Albo walczymy o ochronę środowiska, albo udajemy, że walczymy. Wydaje się bowiem, że to nie ceny zrobiły najwięcej dla walki z uzależnieniem od tytoniu, tylko wprowadzenie zakazu palenia w wielu miejscach, a przede wszystkim mądra promocja abstynencji. Po latach do ludzi zaczyna docierać, że palenie i picie szkodzi. Sam byłem już na kilku weselach, na których prawie nikt nie pił.

Autor

Piotr Górski

Dziennikarz zajmujący się od 30 lat tematyką medyczną, scenarzysta, reżyser

Nowa propozycja resortu finansów, aby ujednolicić i oszpecić opakowania papierosów spowodowała, że postanowiłem podzielić się przynajmniej częścią moich wątpliwości. Mamy bowiem do czynienia z sytuacja siedzenia w rozkroku na płocie i beztroskiego machania po obu stronach nogami. Bo z jednej strony wiadomo, że używki szkodzą i w zasadzie należałoby ich całkowicie zakazać. Z drugiej jednak strony przynoszą spore dochody budżetowi państwa, dają zatrudnienie pokaźniej rzeszy pracowników, zwiększają obroty sklepów.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
analizy
Jacek Nizinkiewicz: Czy Donald Trump oddałby Polskę Władimirowi Putinowi? Co wiemy po debacie
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Donald Trump z Kamalą Harris na mocny remis w niegrzecznej debacie
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: gdzie „Pan Bóg i Polacy” widzą prezesa IPN?
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: dlaczego polskie wojsko jest ślepe i nieme
Opinie polityczno - społeczne
Warzecha: Zero logiki, maksimum zemsty
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Prezydencka debata telewizyjna w USA: mission impossible Kamali Harris?