Jerzy Surdykowski: Jak lokuje się Powstanie Warszawskie na mapie polskich insurekcji?

80. rocznica najtragiczniejszego z polskich powstań każe spojrzeć na cały ich ciąg od konfederacji barskiej po straceńczą walkę Armii Krajowej i wreszcie niezbrojną rewolucję Solidarności. Czy coś z tego wynika, bo z Powstania Warszawskiego wyprowadziliśmy już chyba wszystkie piołunowo gorzkie wnioski?

Publikacja: 06.08.2024 04:30

Pomnik Powstania Warszawskiego

Pomnik Powstania Warszawskiego

Foto: AdobeStock

Konfederacja barska była rebelią szlachty przeciw panoszeniu się Rosji, w obronie „złotej wolności” i sarmatyzmu, przeciw równouprawnieniu innowierców i próbom reform króla Stanisława. Ruch, który chciał cofnąć kraj o stulecie, nie mógł znaleźć poparcia w ówczesnej Europie prócz przedrewolucyjnej Francji, ale ta była daleko. Przyśpieszył tylko rozbiór Polski.

Nie inaczej z powstaniem kościuszkowskim; rewolucyjna Francja – owszem – pochwaliła, lecz pomocy nie dała. Przeciw sobie powstańcy mieli trzy mocarstwa zaborcze, więc musiało się tak skończyć, jak znamy z historii.

Czytaj więcej

Sondaż: Powstanie Warszawskie nie napawa dumą. Dlaczego?

Czy któreś z XIX-wiecznych powstań miało szanse na powodzenie?

Powstanie listopadowe było nie bez szans, bo pod carskim berłem autonomiczne Królestwo Polskie zachowało sprawną armię, ale była ona marnie i kunktatorsko dowodzona, choć silniejsza armia rosyjska popełniała jeszcze gorsze błędy. Nikt w Europie nas nie poparł; Wiosna Ludów 1848 roku miała dopiero nadejść, Prusy nie miały interesu w odbudowie Polski. Jedyne, co mimochodem uzyskano, to zwycięstwo rewolucji w Belgii, bo miały ją tłumić wojska rosyjskie. Ale czy dziś w Brukseli ktokolwiek o tym pamięta?

Gdyby nie sprawdziły się rachuby Piłsudskiego o klęsce mocarstw centralnych to „ojcem niepodległości” byłby Sikorski lub inny oficer legionów.

Powstanie styczniowe nie miało szans żadnych, bo – choć tylko antyrosyjskie – miało przeciw sobie wszystkich trzech zaborców. Pomoc obiecał jedynie pewien kabotyn, który przeszedł do historii jako Napoleon III, ale ani nie zamierzał, ani nie mógł jej udzielić. Zresztą za kilka lat pobiją go Prusy.

Czego nas uczy pamięć o legionach, Powstaniu Warszawskim i Solidarności?

Dopiero upadek wszystkich trzech mocarstw w 1918 roku stworzył szanse dla polskiej niepodległości i została ona odzyskana stosunkowo niewielkim kosztem. Gdyby nie sprawdziły się rachuby Piłsudskiego o klęsce mocarstw centralnych, to „ojcem niepodległości” byłby Sikorski lub inny oficer legionów. Inaczej z Powstaniem Warszawskim: miało przeciw sobie dwu potężnych wrogów, a sojuszników daleko.

Natomiast Solidarność w 1980 roku powstała, gdy nieefektywna gospodarka i daremna wojna w Afganistanie skruszyły potęgę Sowietów i uzależniały je od sprzyjającego nam Zachodu. Ostateczny rozpad przyniosły im lata 1989–1990, co mądrze i niezbrojnie wykorzystaliśmy. Wnioski są oczywiste. Wiemy, co działo się wczoraj, ale nie znamy jutra. Dlatego podstawowym obowiązkiem polityka powinna być dbałość o członkostwo Polski w bliskim nam bloku, dla którego nie jesteśmy piątym kołem u wozu, lecz ważnym członkiem.

Konfederacja barska była rebelią szlachty przeciw panoszeniu się Rosji, w obronie „złotej wolności” i sarmatyzmu, przeciw równouprawnieniu innowierców i próbom reform króla Stanisława. Ruch, który chciał cofnąć kraj o stulecie, nie mógł znaleźć poparcia w ówczesnej Europie prócz przedrewolucyjnej Francji, ale ta była daleko. Przyśpieszył tylko rozbiór Polski.

Nie inaczej z powstaniem kościuszkowskim; rewolucyjna Francja – owszem – pochwaliła, lecz pomocy nie dała. Przeciw sobie powstańcy mieli trzy mocarstwa zaborcze, więc musiało się tak skończyć, jak znamy z historii.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom
Opinie polityczno - społeczne
Warzecha: Warto nie ulegać emocjonalnym narracjom i zaufać nauce
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Czaputowicz: Polityka hieny ma się dobrze
Opinie polityczno - społeczne
Migalski: Prezydencko-partyjne trzęsienie ziemi
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Ameryka na mieliźnie? Oto kwintesencja cywilizacji celebryckiej