Marek Migalski: Mizeria kancelarii Andrzeja Dudy

Na Kancelarię Prezydenta wydajemy połowę tego, co kilkakrotnie od nas bogatsi Brytyjczycy wydają na utrzymanie całej rodziny królewskiej.

Publikacja: 17.07.2024 04:30

Pałac Prezydencki w Warszawie

Pałac Prezydencki w Warszawie

Foto: Wikimedia Commons, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International license, Adrian Grycuk

To szokujące, ale taka jest prawda – koszt działalności dworu Andrzeja Dudy tylko w tym roku to 270 milionów złotych, a wszystkie wydatki budżetu Wielkiej Brytanii na utrzymanie Windsorów wynoszą około 100 milionów funtów. Jednak rodzina królewska po części zarabia na siebie – stanowiąc o miękkiej sile swojego państwa, zachęcając do wizyt w Londynie, do kupowania gadżetów z nią związanych itp. Jaki jednak pożytek mają z działalności kancelarii swego prezydenta Polacy – nie sposób odgadnąć.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Wojna o ambasadorów szkodzi wszystkim

Nijakość współpracowników prezydenta

Z Belwederu nie wychodzą prawie żadne inicjatywy polityczne – projekty ustaw, które przez dziewięć lat skierował do parlamentu Duda można policzyć na palcach jednej dłoni. Nie odbywają się tam ważne spotkania i narady. Miejsce to nie jest istotnym elementem debaty publicznej czy wykuwania się pomysłów na Polskę. To raczej scenografia, na tle której jej lokator odgrywa (przed innymi, ale przede wszystkim przed sobą) rolę głowy państwa. Ta tragifarsa kosztuje nas wszystkich co roku mniej więcej ćwierć miliarda złotych.

Przygnębiający jest także skład kancelarii – to zestaw całkowicie przeciętnych osób, o ograniczonych horyzontach i takich umiejętnościach. Czy ktoś spoza grona specjalistów potrafi wymienić nazwisko (o dokonaniach nie mówiąc) jej szefowej? A jej zastępcy? Jednym z niewielu znanych sekretarzy stanu jest Jacek Siewiera – w miarę kompetentny, ale całkowicie przeciętny urzędnik, którego głównym zadaniem jest robienie surowej miny podczas wywiadów prasowych (a i to już wystarcza, by wyróżniał się na plus w zespole). Panowie Dera czy Kolarski są uosobieniem nijakości. Jedynym z kolei doradcą, który ma szersze horyzonty myślowe, jest prof. Andrzej Zybertowicz, ale akurat on zdaje się być zupełnie w tym towarzystwie zmarginalizowany. Zdecydowana większość wybijających się ludzi z niegdysiejszego otoczenia Dudy albo „poszła w ambasadory”, albo przeniosła się do Sejmu.

Andrzej Duda przez dwie kadencje odgrywał rolę prezydenta

Jednak najboleśniejszym dowodem na mizerię kancelarii głowy państwa jest Marcin Mastalerek, młody człowiek, który zaraz po studiach zaczął pracę w aparacie partyjnym PiS, a potem obijał się przez lata w firmach zależnych od państwa. Miał rację Mariusz Błaszczak, gdy po zaatakowaniu go przez prezydenckiego ministra (zresztą w charakterystycznym dla Mastalerka abominacyjnym stylu) zauważył, że ten 40-latek niczego na razie nie dokonał. Jego infantylne występy medialne, przedrzeźnianie innych polityków, miny i pozy, którymi epatuje swoich rozmówców – wszystko to sprawia wrażenie kontaktu z osobą całkowicie dziecinną i narcystyczną. Gdy ostatnio odsyłał Jarosława Kaczyńskiego do lektury „Małego księcia”, de facto kompromitował siebie, bo pokazał, jakie są jego lektury – nie Proust, nie Joyce, nie Houellebecq, lecz Saint-Exupéry. Oto jego inspiracje i horyzonty.

Czytaj więcej

Michał Płociński: Mastalerek znowu szaleje. Strach pomyśleć, co się stanie z PiS po Kaczyńskim

Można by powiedzieć „jaki pan, taki kram” i pewnie byłoby w tym wiele gorzkiej prawdy. Bo zaiste – Andrzej Duda także jest infantylny i niedojrzały, zwłaszcza wtedy, gdy publicznie zapewnia, iż jest niezłomny i twardy, gdy egzaltuje się swoimi przemówieniami, gdy wreszcie nie tyle uprawia politykę, co autoterapię. On przez dwie kadencje nie tyle był prezydentem, ile odgrywał rolę prezydenta – przede wszystkim przed sobą, ale także przed swymi najbliższymi, także przed pracownikami swojej kancelarii. Za tę tragifarsę płaciliśmy co roku prawie ćwierć miliarda złotych. I chyba wystarczy.

Czy warto wydawać pieniądze na urząd bez kompetencji?

Jest coś niepokojącego w tym, że ważna w punktu widzenia naszego bezpieczeństwa instytucja jest miejscem zatrudnienia ludzi bez wyobraźni, pozbawionych talentów politycznych, zdolności uprawiania realnej polityki. Można na to patrzeć tylko jako na zabawne i lekko ambarasujące zjawisko, ale można także dostrzegać w tym obrazie „piaskownicy” grozę wynikającą z tego, że tak ważny urząd jest dysfunkcyjny i obsadzony przez urzędników zupełnie nieprzystających do swych zadań. Czy warto wydawać na nich aż tyle pieniędzy?

Pomijając już bowiem ułomności obecnego lokatora Belwederu, warto zauważyć, że tak wielkie wydatki na ten akurat urząd są zupełnie bezsensowne, biorąc pod uwagę kompetencje głowy państwa. Są one wszak ograniczone, więc nie ma sensu łożenie na jego utrzymanie tak dużych sum. Nawet wówczas, gdyby jego lokatorem był ktoś bardziej dojrzały niż Duda. Gdyby jeszcze w zamian za utrzymywanie dworu obecnego i przyszłego prezydenta można było liczyć na to, że turyści lądujący w Warszawie będą kupować kubki z jego wizerunkiem i w ten sposób wspomagać budżet Polski... Ale na to chyba nie można liczyć. Choć prawdą jest, że Andrzej Duda jest politykiem stosunkowo młodym, to nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Autor jest politologiem, prof. UŚ

To szokujące, ale taka jest prawda – koszt działalności dworu Andrzeja Dudy tylko w tym roku to 270 milionów złotych, a wszystkie wydatki budżetu Wielkiej Brytanii na utrzymanie Windsorów wynoszą około 100 milionów funtów. Jednak rodzina królewska po części zarabia na siebie – stanowiąc o miękkiej sile swojego państwa, zachęcając do wizyt w Londynie, do kupowania gadżetów z nią związanych itp. Jaki jednak pożytek mają z działalności kancelarii swego prezydenta Polacy – nie sposób odgadnąć.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Duda łączy Tuska z FSB, a Tusk mówi o Norymberdze, czyli Polski droga donikąd
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polska nie ma już wyjścia – musi sprawę ludobójstwa na Wołyniu szybko załatwić
Opinie polityczno - społeczne
Władysław Kosiniak-Kamysz: Rozliczenia to nie wszystko
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Nie tylko armaty i czołgi. Propaganda Kremla również zabija
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zero jak kredyt 0 proc. Czy matematyka jest mocną stroną Donalda Tuska?
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki