Czterech autorów (F. Giavazzi, V. Guerrieri, G. Lorenzoni i C-H. Weymuller) niedawno obmyśliło projekt naprawy zasad fiskalnych Paktu Stabilności i Wzrostu, formalnie wciąż obowiązującego (choć „czasowo zawieszonego") kraje strefy euro. Autorzy nie są oryginalni, jeśli idzie o diagnozę jednego z felerów Paktu: „Istniejący Pakt Stabilności i Wzrostu zawiera regułę wymagającą, by każdy kraj członkowski osiągał długoterminowy cel 60 proc. długu publicznego w stosunku do PKB z szybkością 1/20 rocznie (...) Reguła jest tak oddalona od realiów wysoce zadłużonych krajów europejskich, że jest de facto bezużyteczna (...) Ten brak realizmu jest przyczyną, dlaczego poziom długu nie odgrywa bardziej centralnej roli w praktycznej implementacji Paktu w ostatnich latach". Stąd „projekt czterech", m.in. indywidualizujący tempo redukcji długu (w relacji do PKB). Na proponowanej modyfikacji reguł fiskalnych prawdopodobnie mogłyby skorzystać kraje szczególnie zadłużone.
Z faktu pojawienia się „projektu czterech" dr Janusz Jankowiak wyciąga wniosek, że oto teraz już „warto być w strefie euro" („Rzeczpospolita" 29.12.2021). To wniosek mocno przedwczesny, choćby dlatego, że od projektu do jego urzeczywistnienia droga daleka. Istotniejsze jest to, że brakuje głębszego zrozumienia, dlaczego pomimo Paktu strefa euro jest strefą niestabilności, sekularnie anemicznego wzrostu gospodarczego i nabrzmiewającego zadłużenia sektora publicznego.
To, że obywająca się bez euro Polska gospodarczo rośnie o wiele szybciej niż stare kraje strefy euro, jest faktem dobrze znanym. Mniej znane jest to, że pod tym względem wyraźnie wyprzedza kraje Środkowej Europy, które przeszły na euro (Słowenia, Estonia, Słowacja, Łotwa i Litwa). Zastanawiać powinno, dlaczego pod względem dynamiki zadłużenia Polska radzi sobie lepiej niż nie tylko cała strefa euro, ale też i zeuroizowane „bratnie" kraje środkowoeuropejskie (wykres).
Jak widać, od 2019 r. obserwuje się znaczny (przypisywany covidowi) wzrost udziału długu publicznego w PKB zarówno w całej strefie euro, jak i w „piątce" środkowoeuropejskiej – oraz w Polsce (gdzie ten przyrost jest jednak najmniejszy). Ale w dłuższej perspektywie, obejmującej lata 2007–2019, w Polsce przyrost długu był minimalny – i to pomimo krajowej „polityki rozdawnictwa". Tymczasem w dłuższej perspektywie przyrost długu był wręcz skokowy w strefie euro – oraz w „piątce" środkowoeuropejskiej! Relatywny poziom długu zwielokrotnił się w Słowenii, Estonii, na Litwie i Łotwie.