Lekko chorzy zmorą szpitali

Pacjenci Zamiast do przychodni zgłaszają się na oddziały ratunkowe. Mierzenie ciśnienia, wypisanie recepty – takich chorych przyjmują lekarze, którzy mają się zajmować ratowaniem życia. Szpitale tracą przez to setki tysięcy złotych

Aktualizacja: 23.03.2009 11:52 Publikacja: 22.03.2009 21:21

Lekko chorzy zmorą szpitali

Foto: Fotorzepa, Piotr Kowalczyk

Lekarze z oddziałów ratunkowych alarmują, że trafiają do nich pacjenci, których powinni się udać do lekarza rodzinnego lub przychodni specjalistycznej. Przez to w kolejce po pomoc trzeba czekać nieraz kilka godzin. – Napór chorych na oddział jest tak duży, że muszę stosować metodę, którą wykorzystuje się na polu bitwy: dzielić ludzi na wymagających natychmiastowej pomocy i takich, którzy mogą poczekać – denerwuje się lekarz pracujący na oddziale ratunkowym.

[srodtytul]Bo nie trzeba czekać[/srodtytul]

Pojawiają się pacjenci proszący o zmierzenie ciśnienia, o wypisanie recepty, tacy, których od kilku tygodni boli kręgosłup.

Dlaczego wybierają oddział ratunkowy? Bo zostaną przyjęci natychmiast, a na wizytę u specjalisty trzeba czekać tygodniami albo miesiącami. Najwięcej takich osób jest po południu, bo wtedy nie można już ich odesłać do przychodni. Powinna ich przyjmować tzw. nocna pomoc lekarska, ale ta w wielu miastach nie działa.

Zaskakujące jest to, że na badania do szpitali odsyłają ich często lekarze z przychodni. – Chorzy mówią nam o tym – potwierdza dr Michał Maksymowicz, lekarz medycyny ratunkowej ze szpitala na ul. Wołoskiej w Warszawie.

Oddziały ratunkowe wykonują więc czasem najprostsze badania diagnostyczne. – Ale wtedy wszystkie koszty zostają przerzucone na szpital. Działalność oddziału ratunkowego niemal wszędzie przynosi straty – mówi dr Maksymowicz.

[srodtytul]Wyciekają pieniądze [/srodtytul]

Lekarze szacują, że aż jedna trzecia pacjentów skierowanych przez innych medyków na oddziały ratunkowe nie wymaga hospitalizacji. Ponad połowa interwencji oddziałów pogotowia ratunkowego działających przy szpitalach jest nieuzasadniona. – We wszystkich tych przypadkach lekarze ratownictwa medycznego wykonują pracę za przychodnie, lekarzy rodzinnych i specjalistów – mówi Maksymowicz.

– Z 6,5 tys. pacjentów miesięcznie blisko 2,5 tys. wymagało pilnej interwencji. Pozostali powinni być obsłużeni przez lekarzy pracujących w przychodniach – ocenia Bogusław Poniatowski, dyrektor Szpitala Klinicznego w Białymstoku i wojewódzki konsultant ratownictwa medycznego. – U swojego lekarza słyszą: zgłosi się pan po południu do szpitala, to zrobią panu wszystkie badania. Oddział przynosi miliony złotych strat rocznie, ale pacjentów nie odsyłamy. Nie mogą być przedmiotem gry między przychodniami a szpitalem. Rozwiązanie znalazł szpital w Grudziądzu, który prowadzi zarówno przychodnię oferującą nocną pomoc medyczną, jak i oddział ratunkowy. – Mamy oddzielne karetki – opowiada dr Marek Nowak, dyrektor grudziądzkiej placówki. – Nie ma mowy, żeby do pacjenta, który zgłasza, że ma gorączkę, wyjechała karetka pracująca na rzecz oddziału ratunkowego. Ta osoba może poczekać, a gdyby doszło do wypadku, rannym nie miałby kto pomóc.

Pacjenci są w szpitalu dzieleni na tych, którzy wymagają albo pomocy lekarza w przychodni (tam są przyjmowani w kolejności zgłoszeń), albo pomocy oddziału ratunkowego (tam o kolejności decyduje stan chorego). – Udało się nam rozładować zatory – mówi Nowak. – Blisko 90 proc. pacjentów jest trafnie kierowanych na oddział ratunkowy, a to duży sukces. Dzięki temu działalność oddziału ratunkowego nie przynosi szpitalowi strat.

Lekarze z oddziałów ratunkowych alarmują, że trafiają do nich pacjenci, których powinni się udać do lekarza rodzinnego lub przychodni specjalistycznej. Przez to w kolejce po pomoc trzeba czekać nieraz kilka godzin. – Napór chorych na oddział jest tak duży, że muszę stosować metodę, którą wykorzystuje się na polu bitwy: dzielić ludzi na wymagających natychmiastowej pomocy i takich, którzy mogą poczekać – denerwuje się lekarz pracujący na oddziale ratunkowym.

[srodtytul]Bo nie trzeba czekać[/srodtytul]

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Ochrona zdrowia
Ważna zmiana dla pacjentów od 26 marca. Chodzi o dane zdrowotne
Ochrona zdrowia
Podwyżka składki zdrowotnej uratuje budżet NFZ? To i tak za mało
Ochrona zdrowia
Izabela Leszczyna: w szpitalu najdroższe jest puste łóżko. A na niektórych oddziałach hula wiatr
Ochrona zdrowia
Pacjenci kardiologiczni dostaną elektroniczną kartę. Rząd przyjął projekt
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Ochrona zdrowia
Szpitale dostaną pieniądze. Znak zapytania przy świadczeniach limitowanych
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń