Jak gotuje superkomputer

Zupa brokułowa ma w sobie sok pomarańczowy, cydr ?i mango. Taco z befsztykiem jest wegetariańskie. ?Szarlotka – oprócz jabłek – zawiera wieprzowinę i czosnek. ?A kucharz stoi w innym budynku i cichutko brzęczy.

Publikacja: 25.10.2014 01:55

Wietnamski kebab jabłkowy zawiera mieloną wieprzowinę, grzyby shiitake i ananasy. O dziwo, jabłka te

Wietnamski kebab jabłkowy zawiera mieloną wieprzowinę, grzyby shiitake i ananasy. O dziwo, jabłka też

Foto: http://www.ibm.com/smarterplanet/us/en/cognitivecooking/

Pokornie czekam w kolejce po zupę (wegetariańską z brokułów). Przede mną koledzy wybierają wariant bezpieczny – częstują się sushi przygotowanym osobiście przez szefa kuchni. Na miseczki z zieloną pulpą ozdobioną kawałkami żółtego mango patrzą podejrzliwie.

Sam kucharz jest trochę zmieszany – choć zrobił całkiem porządne sushi, to nie on jest dziś gwiazdą. Rzecz dzieje się w ośrodku badawczym IBM Research w Rüschlikon pod Zurychem. To tu inżynierowie pracują nad jednymi z najpotężniejszych superkomputerów na świecie. Te maszyny odpowiadają m.in. za obliczenia w internetowej chmurze i za sztuczną inteligencję.

Co to ma wspólnego z zupą z brokułów? Wszystko. Ekscentryczne przepisy przygotowała właśnie sztuczna inteligencja o imieniu Watson. To system, na który składają się: superkomputer, ogromna baza danych i specjalny uczący się algorytm umiejący analizować tekst i mowę oraz samodzielnie wyciągać z tych informacji wnioski. W zależności od tego, w jaką bazę danych inżynierowie z IBM wyposażą Watsona, może stać się ekspertem w dziedzinie finansów, medycyny czy – czemu nie – kulinariów. W tym zespole to maszyna jest mózgiem. Rola człowieka, szefa kuchni, sprowadza się do krojenia warzyw.

Ostrożnie próbuję zielonego wynalazku pod czujnym wzrokiem innych. O dziwo – w smaku jest zupełnie dobra. Cydr i sok pomarańczowy są (Bogu dzięki!) niewyczuwalne, a cierpko-słodkie mango przyjemnie kontrastuje smakiem i konsystencją z brokułami. Kto by pomyślał.

– Musisz spróbować puddingu z zielonej herbaty – przygląda mi się badawczo koleżanka. Trzyma w ręku już dwa kubeczki po deserze, więc chyba jej smakowało. – Wiesz, że nie ma w nim wcale zielonej herbaty?

Z nieco większą nadzieją patrzę na wegetariańskie taco.

Mistrz wiedzy wszelakiej

IBM stworzył Watsona do eksperymentów z przetwarzaniem języka naturalnego. Co to oznacza? Że maszyna „nakarmiona" artykułem lub treścią książki potrafi sama uporządkować wiedzę i ją zastosować. Co więcej, rozumie również język mówiony (oczywiście angielski). Jeżeli zapytamy o coś Watsona, ten nie dość, że zrozumie, o co pytamy, to jeszcze sprawdzi kontekst, wyszuka dane i odpowie w sposób zrozumiały.

Taka demonstracja sztucznej inteligencji jest o niebo trudniejsza niż szachy, w które maszyny już dawno ograły ludzi. Szachy rządzą się ograniczonym i prostym zestawem zasad, które można zamienić na reguły matematyczne. Żeby sprawdzić możliwości Watsona, IBM potrzebował czegoś bliższego codziennego życia – i bardziej medialnego.

W lutym 2011 roku superkomputer miał próbę generalną. IBM wystawiło go do teleturnieju Jeopardy! (w polsce realizowany pt. Va banque) polegającym na odpowiadaniu na pytania z różnych dziedzin. Żeby było trudniej, zasady turnieju zmuszały uczestników do udzielania odpowiedzi w formie pytań (np. „Była autorką powieści »Frankenstein albo współczesny Prometeusz«" – „Kim była Mary Shelley"). Gra się o pieniądze.

Przeciwnikami maszyny byli ludzcy mistrzowie – Ken Jennings był najdłużej niepokonany w teleturnieju, a Brad Rutter wygrał w nim największe sumy. Watson spuścił im lanie, gromadząc więcej pieniędzy niż dwaj mistrzowie razem wzięci.

Oczywiście to była tylko demonstracja. IBM przekonuje, że Watson w rzeczywistości projektowany był jako element systemu eksperckiego w finansach, telekomunikacji (mógłby rozwiązywać problemy na infolinii) czy medycynie.

Na potwierdzenie tego dwa lata później Watson został „pracownikiem" Memorial Sloan Kettering Cancer Center. Przeczytał artykuły w naukowych pismach, książki i podręczniki medyczne, po czym przystąpił do diagnozowania raka. Pomagał lekarzom wykryć nowotwory i dobrać odpowiednie leczenie u prawdziwych pacjentów. Teraz przyszła kolej na coś jeszcze bliższego codzienności – gotowanie.

Gdy zajadam się puddingiem, słyszę, że kucharz Watson nie jest już debiutantem. – W 2012 roku przygotował pierwszy przepis. W 2013 roku uznaliśmy, że jest już na tyle dobry, że odważyliśmy się podać jego potrawy na spotkaniu z inwestorami w Nowym Jorku. A w 2014 roku mieliśmy już food trucka, z którego serwowaliśmy jedzenie według przepisów Watsona – mówi mi Steven Abrams, dyrektor Watson Life w IBM.

– Jeopardy! pomogło ludziom zorientować się, w jaki sposób działają systemy sztucznej inteligencji rozumiejące język mówiony. Kucharz Watson pokazuje, jak takie systemy mogą nam pomóc w codziennym życiu – tłumaczy Mike Rhodin z IBM.

Skala hedonizmu

Oczywiście nie chcemy być firmą produkującą jedzenie – śmieje się Abrams, kiedy rozmawiamy o tym, po co firmie informatycznej superkucharz. Pytam, czy naprawdę nie ma większych problemów na świecie niż gotowanie. – Pokazujemy, w jaki sposób w przyszłości będziemy rozwiązywali wszelkie problemy. Zawsze będzie partnerstwo między maszyną i człowiekiem.

Abrams zabiera się do demonstrowania oprogramowania. – System jest w stanie połączyć i sprawdzić tysiące smaków. Korzysta z czegoś, co nazywamy psychologią hedonizmu. To taka skala pozwalająca określić przyjemność płynącą z jedzenia różnych potraw. Jest też schemat, co z czym dobrze się łączy – mówi specjalista z IBM. – Są tam miliony składników w setkach kategorii.

Ze specjalnej listy wybiera podstawowe składniki przepisu, który superkomputer stworzy na nasze zamówienie. Wystarczą dwa bazowe.

– Możemy zrobić coś z sera szwajcarskiego – zgadza się Abrams. – Ale za to bez czosnku. Styl? Nie ułatwiajmy mu zadania: gulasz tex-mex.

Watson podaje ponad 100 możliwych kombinacji potraw. (– Jezus Maria! – krzyczy Abrams. – Mamy do tego dodać kaszankę!). Wśród ekscentrycznych pomysłów Watsona, których na szczęście nie muszę próbować, jest frittata w stylu tex-mex. I przepis zawierający szparagi.

O to, jak prawdziwy mistrz kuchni komponuje nowe potrawy, pytam Andrzeja Polana – na co dzień w „Dzień dobry TVN" i gospodarza programu „Polska ze smakiem" kanału Kuchnia+. – Tworząc nową potrawę, staram się zawsze dobrać do głównego składnika, który będzie przewodził na talerzu, takie składniki, które będą dobrze współgrać. Na przykład, jeżeli mam rodzaj mięsa, które jest delikatne, o lekko mdławym smaku, to dodaję składnik ostrzejszy. Nie możemy łączyć czegoś mdłego z mdłym, bo danie będzie żadne – tłumaczy Polan. – Jeżeli chodzi o sprawy wizualne, to kolorystyka odgrywa ogromną rolę. Trzecia rzecz to sezonowość. Każdy kucharz wie, że powinien pracować na tym, co jest obecnie dostępne, co dała matka ziemia. Nie wolno przesadzać z ilością składników, gdy jest ich za dużo, to powstaje danie męczące. Zbyt wiele składników sprawia, że muszę się domyślać, co autor miał na myśli.

– Watson uczył się, analizując wcześniejsze przepisy wzięte z książek kucharskich. Algorytm zmieniał przepisy, zastępując niektóre składniki innymi, o podobnych właściwościach. Na przykład homara zastępował łososiem. Umie również doradzić, w jaki sposób najlepiej zdjąć pancerz z homara albo jak przygotować do obróbki łososia – reklamuje maszynę Abrams.

Rhodin twierdzi wręcz, że superkomputer z czasem staje się coraz lepszy w opracowywaniu przepisów. Jak każdy system ekspercki nabywa „doświadczenia" wraz ze wzrostem ilości danych.

– Na przykład kajmański deser bananowy (jak na przepisy Watsona bardzo zachowawczy – ma w środku banany, masło, cukier, mleko i żółtka) powstawał w czasach, gdy komputer jeszcze nie potrafił dobrze dobrać objętości i ilości składników – mówi Abrams. W rezultacie powstał deser wymagający odmierzania np. masła w porcjach po 3 gramy.

– Przyznaję, że niektóre jego przepisy były dla nas na początku wyzwaniem, ale teraz robi naprawdę niezwykłe, oryginalne potrawy – komentuje Rhodin. – Korzystając z książek kucharskich, przepisów z internetu, statystyki i innych źródeł, może odkrywać dla nas nowe połączenia smaków.

Kolejny przykład? Wietnamski kebab jabłkowy. Nigdy nie zgadniecie: ananas, wieprzowina, kurczak, grzyby i truskawki. Albo drink (bo Watson może też być barmanem) – koktajl na burbonie z wanilią, bananem i kurkumą. To są połączenia, których nikt nigdy wcześniej nie próbował. Przepisy nie są odtwórcze ani nie przetwarzają dotychczasowych pomysłów, zmieniając odrobinę niektóre składniki. To oryginalna inwencja maszyny. Podobnie jak butelkowany bengalski sos BBQ z dyni piżmowej wymyślony przez Watsona – białe wino, dynia, ocet, daktyle, kolendra, kardamon, kurkuma, czosnek i musztarda, owoce tamaryndowca.

A jak eksperci oceniają pomysły superkomputera? – O, to jest znakomita koncepcja. Gratuluję temu elektronicznemu kreatorowi – mówi Andrzej Polan o zupie brokułowej z mango. – Dla mnie to są połączenia świetne, ja bardzo lubię łączenie warzyw z owocami. Na przykład sam niedawno podawałem krem z dyni ze smażonymi śliwkami. A nie jestem elektronicznym kucharzem, tylko prawdziwym, żywym. Muszę przyznać, że na początku z przerażeniem myślałem o tym kucharzu, ale teraz mi się podoba. Te stare połączenia wieją nudą, myślę, że powinniśmy od tego odchodzić.

– Pracując z tym systemem, odkryliśmy zupełnie nowe pokłady kreatywności – przyznaje w rozmowie z PC World James Briscione, dyrektor rozwoju w Instytucie Edukacji Kulinarnej, który współpracował przy programowaniu Watsona. – Szefowie kuchni ciągle poszukują nowych kombinacji, przeglądają książki kucharskie, magazyny, podróżują w egzotyczne miejsca w poszukiwaniu inspiracji. A teraz dostaliśmy nową metodę analizowania połączeń smakowych.

Czy to już inteligencja?

Każdy kucharz wie, że pewne rzeczy do siebie pasują. Ryba dobrze się czuje w towarzystwie masła i cytryny. Trudno sobie wyobrazić pizzę bez pomidorów i mozzarelli (to, że jest to najlepszy ser na pizzę, niedawno potwierdzono naukową analizą chemików).

Inne połączenia są już mniej oczywiste. Na przykład kawior i biała czekolada pasują do siebie znakomicie – jedno jest słone, drugie słodkie, ale aromaty zbliżają je do siebie. Tego wprawdzie nie wymyślił komputer, ale z pewnością taka kombinacja jest zapisana gdzieś w jego bazie danych, będąc „elektroniczną inspiracją" dla jeszcze bardziej zaskakujących przepisów.

– Myślę, że nie istnieje już coś takiego, jak reguły, co z czym łączyć. Te czasy minęły – komentuje Andrzej Polan. – Kiedyś było na przykład tak, że do ryby tylko białe wino, a teraz możemy i czerwone, naturalnie ważne jest, jaka to ryba i jakie wino. Ale wszystko zależy od kreatywności szefa kuchni.

– Watson zaproponował jednak połączenia, na które nigdy byśmy nie wpadli – mówi Briscione. – Ale nigdy nie zrobił niczego, co nie smakowało. Nawet wtedy, gdy zaproponował musakę z boczku, białego sera, kopru i cheddara. Powiedziałem wtedy: no nie, to będzie obrzydliwe. A później wszyscy aż się ślinili do tego, a każdy, kto spróbował, był zachwycony.

Zdaniem mistrzów komputery jednak nigdy nie zastąpią ludzi w takiej dziedzinie, jak przygotowanie nowatorskich potraw. – Zaskakujące smaki, równowaga, konsystencja, to wszystko wymaga wiedzy człowieka – mówi Briscione.

Ta sama zasada obowiązuje również w innych „zawodach", których imał się Watson. To człowiek zawsze ma ostatnie słowo – czy dotyczy to gotowania w food trucku, leczenia raka w centrum onkologicznym, spraw finansowych w Citigroup czy ubezpieczeń zdrowotnych w WellPoint. Maszyna, choćby najinteligentniejsza, jest jedynie doradcą, proponuje rozwiązania, które ma zatwierdzić człowiek.

Autonomiczne samochody jeżdżące już teraz bez kierowcy podejmują miliony decyzji w ciągu sekundy. Pod tym względem są po prostu lepsze niż najlepszy kierowca. Szybciej zareagują, nie zawahają się, nie odczuwają zmęczenia. Ale żaden autonomiczny samochód sam nie wymyśli, dokąd pojechać.

Watson idzie o krok dalej, dodając do tego odrobinę oryginalnego, własnego pomysłu.

Czy taką kreatywność można już nazwać prawdziwą sztuczną inteligencją? A jeżeli tak, to czy nie jest zabawne, że pierwsze kroki inteligencja ta stawia w najmniej spodziewanym miejscu – w kuchni? Jednocześnie jednak słynne powiedzenie Brillat-Savarina głosi, że odkrycie nowego dania jest większym szczęściem dla ludzkości niż odkrycie nowej gwiazdy. Skoro tak, to Watson jeszcze nieraz może nas uszczęśliwić.

Pokornie czekam w kolejce po zupę (wegetariańską z brokułów). Przede mną koledzy wybierają wariant bezpieczny – częstują się sushi przygotowanym osobiście przez szefa kuchni. Na miseczki z zieloną pulpą ozdobioną kawałkami żółtego mango patrzą podejrzliwie.

Sam kucharz jest trochę zmieszany – choć zrobił całkiem porządne sushi, to nie on jest dziś gwiazdą. Rzecz dzieje się w ośrodku badawczym IBM Research w Rüschlikon pod Zurychem. To tu inżynierowie pracują nad jednymi z najpotężniejszych superkomputerów na świecie. Te maszyny odpowiadają m.in. za obliczenia w internetowej chmurze i za sztuczną inteligencję.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
Nowe technologie
Podcast „Rzecz w tym”: Czy jesteśmy skazani na bipolarny świat technologiczny?
Nowe technologie
Chińska rewolucja w sztucznej inteligencji. Czy Ameryka traci przewagę?
Materiał Promocyjny
Kod Innowacji - ruszył konkurs dla firm stawiających na nowe technologie w komunikacji z konsumentami
Nowe technologie
Niewykrywalny bombowiec strategiczny Sił Powietrznych USA odbył pierwszy lot
Nowe technologie
Co mówią kury? Naukowcy opracowali tłumacza, użyli sztucznej inteligencji