Zamówienia na ok. 100 małych mieszkań w Łodzi ma Kamil Wrotniak, inwestor na rynku nieruchomości. – Łódź jest zalana pieniędzmi inwestorów z całej Polski. Brakuje lokali do 30 mkw. Nie ma ich skąd brać – mówi Wrotniak, który w 2018 r. przeprowadził ponad 30 transakcji kupna, remontu i sprzedaży lokali. – Znakomita większość dotyczyła małych mieszkań, od 25 do 35 mkw. Niewielkie metraże są szczególnie pożądane przez inwestorów, ale szukają ich też rodzice studentów, single spędzający większość czasu poza domem i młode pary – dodaje.
Kupiec doskonały
Kamil Wrotniak podkreśla, że choć deweloperzy budują coraz więcej niewielkich mieszkań, zwłaszcza w centrum miasta i w pobliżu ośrodków akademickich, to zakup kawalerki od ręki jest praktycznie niemożliwy. – Małe lokale są rezerwowane już na etapie dziury w ziemi – opowiada.
O niewielkie mieszkanie jest równie trudno na rynku wtórnym. – Im mniejszy metraż, tym cena metra większa, szczególnie kawalerek w topowych lokalizacjach – mówi. – Lokale do remontu w zaniedbanych kamienicach kosztują od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu tysięcy złotych. Na rynku pierwotnym nikogo już nie dziwią ceny rzędu 6,5 tys. zł za mkw. 30-metrowego lokalu w stanie deweloperskim. Jednopokojowe wykończone mieszkania kosztują od 200 do 300 tys. zł – podaje.
Małych mieszkań zaczyna brakować także w Toruniu.
– Dochodzi do kuriozalnych sytuacji, kiedy to wszystkich szukających lokali dla siebie przebijają handlarze – mówi Leszek A. Hardek, ekspert Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości, właściciel biura Intercentrum. – Najszybsza transakcja na rynku wtórnym to kupno trzech mieszkań w jednym bloku w ciągu kilkunastu godzin. Najciekawsze, że lokale ani przez chwilę nie były wystawione na sprzedaż w jakimkolwiek ogłoszeniu.