Lockdown i administracyjne kilkutygodniowe ograniczenie funkcjonowania centrów handlowych mocno zachwiały branżą. Poturbowani najemcy i właściciele nieruchomości szukają nowej formuły współpracy. W ostatnich dniach doszło nawet do protestu najemców w warszawskiej Galerii Północnej należącej do GTC. Część sklepów zawiesiła sprzedaż na kilka godzin.
W ramach komentarza GTC odsyła do komunikatu, w którym oświadcza, że negocjacje wymagają czasu, cierpliwości i otwartej głowy. Być może sprawy przyspieszą, kiedy zainstaluje się nowy zarząd GTC – spółka jest w trakcie dużych zmian właścicielskich. Poza Północną w polskim portfelu ma jeszcze Galerię Jurajską w Częstochowie.
Ciekawym przypadkiem jest stołeczne Blue City, które nie należy do żadnej dużej grupy nieruchomościowej. Jak tu wygląda sytuacja?
– Zarząd bardzo szybko podjął negocjacje z najemcami. Każdemu zaproponowano rozwiązanie adekwatne do jego sytuacji. Trzeba pamiętać, że sklepy mają różne lokalizacje, odmienne warunki działania, marże i otoczenie biznesowe. Gros z nich jest w Blue City od dawna, dlatego zarządowi dobrze znana jest specyfika ich działalności i potrzeby – mówi Yoram Reshef, szef Blue City.
– Niezależnemu centrum łatwiej oferować zindywidualizowane rozwiązania. Zarząd porozumiał się również z tymi, którzy składali wypowiedzenia. Jedynie około 5 proc. sklepów nie będzie w stanie prowadzić dalszej działalności, mimo że oferowano im pomoc w postaci nowych tymczasowych warunków dotyczących wysokości opłat. Są to firmy, które nie miały wystarczającej poduszki finansowej, po prostu nie wytrzymały zatrzymania handlu, mimo pomocy rządu. Część drobnych przedsiębiorców straciła wiarę w możliwość dalszego prowadzenia biznesu w nowych warunkach. Inni mieli już wcześniej ogromne problemy z kadrami, które skończyły się rezygnacją z prowadzenia działalności – relacjonuje.