Jaki wpływ na rynek nieruchomości będzie mieć szykowany przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii (MRiT) program „Klucz do mieszkania”? Zgodnie z zaprezentowanymi założeniami, dopłatami do kredytów mają być objęte tylko mieszkania i domy z rynku wtórnego. Na wsparcie mogliby też liczyć kupujący działki i budujący domy dla siebie.
Czytaj więcej:
Program dopłat do kredytów. Teoretyczne bezpieczniki?
- Trudno zakładać, że zasilenie rynku tanim pieniądzem, czyli kredytami z rządową dopłatą, wywoła inny efekt niż ten, jaki wywołała najpierw zapowiedź, a potem wprowadzenie w połowie 2023 roku programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.” – mówi Marcin Drogomirecki, ekspert rynku nieruchomości Grupy Morizon-Gratka. - Inna byłaby tylko skala oddziaływania na rynek pierwotny versus wtórny, a to dlatego, że - wedle zapowiedzi - nowy program miałaby dotyczyć tylko zakupu mieszkań używanych, co samo w sobie jest już kuriozum jak na ministerstwo, którego misją jest rozwój. Wydawać by się mogło - także rozwój nowoczesnego budownictwa mieszkaniowego.
Ekspert zwraca uwagę na limity cen w planowanym programie. – Według założeń mają one spowodować, że ze wsparcia będą mogli skorzystać nabywcy mieszkań w średnich i mniejszych miastach, w tym tych, które się systematycznie wyludniają – zaznacza Marcin Drogomirecki. - Zakładana cena maksymalna 10 tys. zł za metr, a w pięciu największych aglomeracjach 11 tys. zł, to istotny ogranicznik, choć z założenia teoretyczny, ponieważ gminy mogłyby same zmieniać wysokość limitu – zaznacza.
Czytaj więcej
Resort rozwoju ogłasza nową strategię mieszkaniową. Na wsparcie będą mogli liczyć tylko kupujący nieruchomości z rynku wtórnego. – Do deweloperów nie popłynie ani złotówka – akcentuje minister Krzysztof Paszyk.