Lokale usługowe w części biurowców opustoszały. Potencjalni klienci takich punktów (np. drogerii, kawiarni, salonów kosmetycznych), czyli pracownicy biur, pracują zdalnie lub hybrydowo. Rzadziej bywają w firmowych siedzibach.
Czy pandemia dotknęła powierzchni komercyjnych na osiedlach? Kuba Karliński, założyciel spółki inwestycyjno-deweloperskiej Magmillon, ocenia, że lokale usługowe na osiedlach mieszkaniowych radzą sobie lepiej niż te w biurowcach, choć i tu widać więcej pustych miejsc. – Na osiedlach jest wielu klientów, najemcom lokali jest łatwiej utrzymać się na powierzchni – mówi Karliński. – Wszędzie jednak klienci wydają mniej, a usługi takie jak np. restauracje przeżywają trudniejsze chwile. Najemców dotknęły także drastyczne wzrosty cen energii. Wielu zakończyło działalność, a w ich miejsce trudno znaleźć innych – dodaje.
Czytaj więcej
Właściciele biurowców do lokali usługowo-handlowych nie zawsze chcą wpuszczać nowe, nieznane marki.
Oferta dla inwestora
Jak tłumaczy Kuba Karliński, lokale usługowe są narzucane zapisami miejscowych planów zagospodarowania lub warunków zabudowy – tam, gdzie planów nie ma. – Dla dewelopera takie lokale są najczęściej mniej wdzięczną powierzchnią do zagospodarowania – mówi. – Zwykle są większe niż mieszkania, obowiązuje na nie wyższy, 23-proc. VAT, trudniej je sprzedać, nawet gdy są korzystnie wynajęte. Mniej nabywców dysponuje większymi kwotami na zakup takiej nieruchomości.
Lokale na osiedlach mają najczęściej 80–250 mkw., ale trafiają się i kilkunastometrowe, i dużo większe – o powierzchni ponad 1 tys. mkw.