Dyskusja o projekcie planu „Nowego Miasta", wielofunkcyjnej dzielnicy z mieszkaniami, biurami i usługami, była bardzo długa i gorąca. Gorąco było też przed budynkiem krakowskiego ratusza. Przeciwko zapisom planu protestowały działające na Płaszowie i Rybitwach firmy. Obszar „Nowego Miasta" to niemal 700 hektarów.
Teren jest objęty planem zagospodarowania z 2013 r., który dopuszcza funkcje przemysłowo –usługowe. - I taka zabudowa dominuje. Przemysł był lokowany na tym terenie od lat 50. ubiegłego wieku – mówił w rozmowie z „Rz" Remigiusz Tytuła, prezes Klastra Rybitwy – Fundacji Rozwoju Przedsiębiorczości zrzeszającej firmy z tego obszaru. - W latach 90. miasto zaczęło wydawać decyzje o warunkach zabudowy (tzw. „wuzetki"), dopuszczając na części działek zabudowę mieszkaniową. Powstało tu np. osiedle Złocień (kilka tysięcy mieszkańców). Tymczasem rok po uchwaleniu planu, w 2014 roku, powstało studium zagospodarowania. Zapisy są sprzeczne z planem z 2013 r. Mówią o zabudowie mieszkaniowej.
Czytaj więcej
Trwa dyskusja nad projektem planu zagospodarowania obszaru Płaszowa i Rybitw w Krakowie. Teren z przemysłowego ma się zmienić w mieszkaniowo-usługowy. Radni wskazują punkty zapalne.
I ten „stary" plan sprzed dziesięciu lat miasto chciało zmienić. Odrzucony wczoraj projekt nowego dokumentu zakładał, że na Płaszowie i Rybitwach powstanie ok. 35 tys. mieszkań. Miało tam zamieszkać nawet 100 tys. mieszkańców. W planie były przewidziane także biurowce i usługi oraz cała infrastruktura – szkoły, drogi, linie tramwajowe.
- Problem w tym, że ta infrastruktura musi powstać od podstaw – mówili nam przedstawiciele działającego na Płaszowie biznesu. - A my musielibyśmy się stad wyprowadzić.