Z wybranej lokalizacji nie zrezygnują

Tylko kilkanaście procent klientów znajduje lokal, który podczas pierwszej wizyty u pośredników opisuje jako idealny. Nabywcy wolą też czasem zapłacić więcej, niż zrezygnować z upatrzonej lokalizacji

Aktualizacja: 31.08.2009 08:00 Publikacja: 31.08.2009 06:22

W Wilanowie podaż dwupokojowych mieszkań jest ograniczona, dlatego ich ceny są wysokie (fot: In-Vi)

W Wilanowie podaż dwupokojowych mieszkań jest ograniczona, dlatego ich ceny są wysokie (fot: In-Vi)

Foto: Rzeczpospolita

Klienci bywają bardziej nieugięci, wybierając lokalizację mieszkania, niż prowadząc dyskusje o jego ostatecznej cenie. Jednak sporo rozmów nadal kończy się fiaskiem ze względu na zaporowe stawki dyktowane przez sprzedawców.

– Klienci są przywiązani do swoich preferencji, podobnie jak właściciele mieszkań do ich wysokich cen – zauważa Krzysztof Pankowski z agencji nieruchomości Silver House.

[srodtytul]Duże oczekiwania[/srodtytul]

Zdaniem Pankowskiego dziś mamy sytuację nieco patową. Mimo dużej podaży lokali trudno mówić o uprzywilejowanej pozycji kupującego, bo często bank odmawia swojego udziału w transakcji, twierdząc, że mieszkanie jest przeszacowane. Argument ten jednak nie przekonuje sprzedawców do obniżek. – Właśnie z powodu niechęci banków do podjęcia ryzyka w ostatnich miesiącach rozpadło się wiele transakcji, gdzie podpisano nawet umowę wstępną, a kupiec wpłacił zaliczkę czy zadatek. Duża podaż mieszkań nie ma więc znaczenia. Istotne jest to, że jest bardzo mało tych osób, które mogą je kupić – twierdzi Krzysztof Pankowski.

Zdaniem Pawła Brzezińskiego z RE/MAX Top Nieruchomości przede wszystkim klient bez wygórowanych oczekiwań jest dziś w stanie znaleźć wiele ofert, które mu się spodobają. Im bardziej szczegółowe kryteria wyboru, tym gorzej dla potencjalnego nabywcy. – Jedna z naszych klientek szukała na terenie Miasteczka Wilanów niedużego, trzypokojowego mieszkania na drugim piętrze w stanie deweloperskim w cenie do 500 tys. zł. Niestety, dopiero za 600 tys. zł udało się znaleźć odpowiednią nieruchomość, przy czym była ona położona na innej kondygnacji, niż klientka pierwotnie zakładała – opowiada Brzeziński. Dodaje, że w tej dzielnicy bardzo trudno jest kupić za rozsądną cenę mniejsze mieszkania. Do wzięcia są dziś z reguły przestronne mieszkania trzy- i czteropokojowe, bo na takie stawiali deweloperzy, projektując budynki w czasie boomu mieszkaniowego. Mniejsze lokale, szczególnie kawalerki, stanowią niewielki odsetek podaży. – Właściciele niewielkich mieszkań zdają sobie sprawę z tej sytuacji i trzymają ich ceny na stosunkowo wysokim poziomie, godzą się na obniżki co najwyżej kilkuprocentowe – zauważa Paweł Brzeziński.

[srodtytul]Wolą dopłacić[/srodtytul]

Ci klienci, którzy mają precyzyjnie zdefiniowane wymagania, zwracając uwagę np. na położenie względem stron świata, głośność otoczenia, możliwości komunikacyjne itp., jeśli nawet znajdą to, czego szukali, najczęściej się okazuje, że nie są w stanie tyle zapłacić. – Im precyzyjniejsze oczekiwania, tym trudniej jest się zbliżyć do ideału. Średnio ok. 45 proc. nabywców uważa, że to oni decydują o warunkach transakcji. Ale tylko ok. 15 proc. kupi mieszkanie, które opisywało na pierwszym spotkaniu z pośrednikiem – tłumaczy Jerzy Sobański, szef biura nieruchomości Akces. Dodaje, że choć oczywiście nikt nie chce przepłacać, trudniej jednak kupującemu podjąć decyzję o zmianie lokalizacji niż o zapłacie wyższej ceny. – Jeżeli oferta zbliży się do ideału, bardziej skłonni jesteśmy dołożyć parę tysięcy, niż zrezygnować z zakupu. Oczywiście są wyjątki od reguły, kiedy cenę postawimy na pierwszym miejscu, ale dotyczy to zazwyczaj klientów o mniejszych wymaganiach – zapewnia Sobański.

Kryteria poszukiwań mimo zmian rynkowych pozostały więc te same – najważniejsza jest lokalizacja, potem dopiero cena. O podjęciu decyzji przesądza również fakt, z jakiego materiału wykonano budynek, przy czym milej widziana jest cegła niż beton. Znaczenie ma też rok budowy. – Klienci najbardziej dziś cenią budownictwo po 2000 r. lub przedwojenne, a najmniej z lat 70. i 80. Standard mieszkania ma mniejsze znaczenie, ważniejszy jest stan samego budynku – czy jest nowa elewacja, odnowione klatki schodowe oraz czy wyremontowano piony wodno-kanalizacyjne, instalacje grzewczą, elektryczne itp. – wylicza Krzysztof Pankowski. Dodaje, że pojęcie atrakcyjnej lokalizacji ulega zmianie, bo poza Śródmieściem co rok zmieniają się mody na dzielnice. – Dobrym przykładem jest relacja między Kabatami a Bielanami. Jeszcze kilka lat temu Kabaty były droższe od Bielan o ok. 1,5 raza, a dziś ceny w tych dzielnicach są porównywalne – tłumaczy Pankowski.

Nieruchomości
Sezon na usługi otwarty. Polacy chcą budować, remontować i urządzać ogrody
Nieruchomości
Wielka płyta w nowej odsłonie
Nieruchomości
Nowe inteligentne osiedla
Nieruchomości
Holcim: stworzyliśmy kompletny system do termomodernizacji budynków
Materiał Promocyjny
Jak Meta dba o bezpieczeństwo wyborów w Polsce?
Nieruchomości
Warszawa: Tam, gdzie mieszkali radzieccy dyplomaci, powstaną mieszkania komunalne