Na ponad 1 mln 850 tys. umów o kredyty hipoteczne na koniec 2014 r. było ok. 600 tys. klientów z kredytami w szwajcarskiej walucie. Zarówno w przypadku osób ze zobowiązaniami w złotych, jak i we frankach, ok 3 proc. klientów miało kłopoty z ich spłatą - wynika z danych Związku Banków Polskich. Gdyby jednak kurs franka utrzymał się na dzisiejszym poziomie: 5,2 - 4,2 zł, w porównaniu do 3,5 zł sprzed dobry, sytuacja mogłaby znacznie się pogorszyć.
- Jeśli frank szwajcarski byłby tak mocny, jak w ostatnich godzinach oznaczałoby to potężne kłopoty dla osób mających kredyty hipoteczne we fankach szwajcarskich - komentuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. - Chodzi zarówno o wzrost długu hipotecznego i wzrost raty, ale także brak zabezpieczenia spłaty kredytu.
Gdy okaże się, że mieszkanie kupowane w boomie za kredyt frankowy jest dziś dużo mniej warte, a do tego znacznie wzrosła wysokość zadłużenia, banki będą domagały się nowego zabezpieczenia, a może nawet wymawiały kredyty, jeśli klient nie spełni ich warunków.
Droższy frank zatrzyma też ruch na rynku wtórnym mieszkań - i tak wielu frankowych kredytobiorców nie mogło sprzedać lokali za tyle, za ile je kupili. Teraz stanie się to w ogóle niemożliwe.
Jak zachowają się banki, szczególnie 2 - 3, które udzielały najwięcej kredytów frankowych w boomie mieszkaniowym? Tego jeszcze nie wiadomo. Pewne jest jednak, że nowa ustawa o upadłości konsumenckiej, która niedawno weszła w życie, może spowodować lawinę wniosków od kredytobiorców w kłopotach, którzy nie prowadzą działalności gospodarczej. To wiadomość, która martwi banki.