Rekordowy skok kursu franka

Frank szwajcarski po 5 zł? Niemożliwe, to żart - to pierwsza reakcja osób spłacających raty za mieszkania w CHF.

Publikacja: 15.01.2015 11:41

Rekordowy skok kursu franka

Na ponad 1 mln 850 tys. umów o kredyty hipoteczne na koniec 2014 r. było ok. 600 tys. klientów z kredytami w szwajcarskiej walucie. Zarówno w przypadku osób ze zobowiązaniami w złotych, jak i we frankach, ok 3 proc. klientów miało kłopoty z ich spłatą - wynika z danych Związku Banków Polskich. Gdyby jednak kurs franka utrzymał się na dzisiejszym poziomie: 5,2 - 4,2 zł, w porównaniu do 3,5 zł sprzed dobry, sytuacja mogłaby znacznie się pogorszyć.

- Jeśli frank szwajcarski byłby tak mocny, jak w ostatnich godzinach oznaczałoby to potężne kłopoty dla osób mających kredyty hipoteczne we fankach szwajcarskich - komentuje Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. - Chodzi zarówno o wzrost długu hipotecznego i wzrost raty, ale także brak zabezpieczenia spłaty kredytu.

Gdy okaże się, że mieszkanie kupowane w boomie za kredyt frankowy jest dziś dużo mniej warte, a do tego znacznie wzrosła wysokość zadłużenia, banki będą domagały się nowego zabezpieczenia, a może nawet wymawiały kredyty, jeśli klient nie spełni ich warunków.

Droższy frank zatrzyma też ruch na rynku wtórnym mieszkań - i tak wielu frankowych kredytobiorców nie mogło sprzedać lokali za tyle, za ile je kupili. Teraz stanie się to w ogóle niemożliwe.

Jak zachowają się banki, szczególnie 2 - 3, które udzielały najwięcej kredytów frankowych w boomie mieszkaniowym? Tego jeszcze nie wiadomo. Pewne jest jednak, że nowa ustawa o upadłości konsumenckiej, która niedawno weszła w życie, może spowodować lawinę wniosków od kredytobiorców w kłopotach, którzy nie prowadzą działalności gospodarczej. To wiadomość, która martwi banki.

W wywiadzie z "Rz" z 25 listopada 2014 r. Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, powiedział, że "niespłacane kredyty, bez względu na walutę, to wspólny problem: i klienta, i banku. Obie strony ponoszą w takim przypadku straty."

Powiedział jednak także, że: "kilka lat temu wiele osób chciało skorzystać z efektu szybkiego wzrostu gospodarczego i w atmosferze optymizmu brały kredyty walutowe, chcąc płacić jak najniższe raty, bo wizja rychłego przystąpienia do strefy Euro i niskich stóp procentowych mocno oddziaływały na wyobraźnię."

- Kredyty walutowe są doskonałym przykładem braku jednolitej długofalowej polityki państwa w zakresie finansowania mieszkalnictwa. Osoby, które skorzystały z tych produktów to grupa która szukała najtańszej formy kredytowania zakupu nieruchomości - mówił prezes Pietraszkiewicz. - Jeśli ktoś popełni błąd, decydując się na kredyt mieszkaniowy, który przerasta po pewnym czasie jego możliwości, to konieczne są stanowcze działania naprawcze, aby ograniczać rozmiary strat. (...)

Nieruchomości
Ile za kawalerkę w dużym mieście. Lepiej kupić czy wynająć?
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Nieruchomości
Ceny mieszkań w Polsce już nie galopują. Stabilnie także w najmach
Nieruchomości
Nieskuteczny aport – co dalej z nieruchomością?
Nieruchomości
Warszawa. Więcej chętnych na biura, mniej pustostanów
Nieruchomości
Wycena obligacji Ghelamco w Polsce odbija. Koniec kłopotów grupy?