Jak podkreślają naukowcy, produkcja żywności dla 7,7 miliarda ludzi na Ziemi odpowiada za prawie jedną trzecią globalnej emisji gazów cieplarnianych. Związane jest to m.in. z wylesianiem pod uprawy, stosowaniem nawozów czy hodowlą inwentarza. Badacze ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii stwierdzili, że jedynym sposobem na uniknięcie poważnych skutków ocieplenia jest zmiana ludzkiej diety, zmiana sposobu produkcji żywności oraz zmniejszenie skali jej marnowania.
„Nasza praca pokazuje, że produkcja żywności w znacznie większym stopniu przyczynia się do zmiany klimatu, niż powszechnie się uważało” - powiedział współautor badania Jason Hill, profesor na Wydziale Inżynierii Bioproduktów i Biosystemów na Uniwersytecie Minnesoty.
- Na szczęście możemy rozwiązać ten problem, wydajniej używając nawozów, jedząc mniej mięsa i więcej owoców, warzyw, produktów pełnoziarnistych i orzechów oraz wprowadzając inne ważne zmiany w naszym jadłospisie - podkreślił.
Badanie, opublikowane w czasopiśmie „Science”, przewiduje wzrost emisji, pochodzącej z produkcji żywności, na podstawie spodziewanego wzrostu liczby populacji, przy konieczności zapewnienia dodatkowych terenów, potrzebnych pod nowe uprawy, konieczne dla wyżywienia świata.
Jak twierdzą autorzy, przy oczyszczaniu gruntów i wylesianiu uwalnia się dwutlenek węgla (CO2) i podtlenek azotu (N2O), podczas gdy produkcja i stosowanie nawozów oraz innych środków rolniczych emituje CO2, N2O i metan. Ten ostatni ma potencjał tworzenia efektu cieplarnianego w przedziale 100 lat ponad 20 razy większy, niż CO2. Za jego powstawanie odpowiadają zwierzęta gospodarskie, takie jak krowy, owce i kozy, ale duże ilości metanu generują także pola ryżowe w czasie wzrostu roślin.