Przysłowie brzmi: „nie oceniaj po wyglądzie". Rzadko kiedy wydaje się ono tak prawdziwe jak w przypadku ostatniej wystawy jednego z najsłynniejszych i najdroższych malarzy, Davida Hockneya, otwartej w Muzeum Oranżerii w pobliżu placu Concord w Paryżu. Reprodukcje jego najnowszych obrazów publikowane od połowy października w prasie rażą zbyt intensywną, wręcz kiczowatą kanarkową zielenią. W rzeczywistości są one zrealizowane – jak zwykle u tego malarza – w czystych i żywych kolorach, ale ich gama jest zdecydowanie lepiej zbalansowana niż to, co można zobaczyć na połyskujących stronach luksusowych pism o sztuce.
Chińskie korzenie
Słowo „zrealizowane" nie jest przypadkowe. Artysta w 2010 r. kupił pierwszego iPada i podjął próby malowania bez pędzli, posługując się jedynie cyfrowymi programami. Podczas jego retrospektywy w Centrum Pompidou na jesieni 2017 roku jedna z sal była w całości poświęcona dziełom wykonanym tą techniką. Ostatnio malarz definitywnie odstawił pędzle i farby na rzecz eksperymentowania z iPadem i jego możliwościami technicznymi. Trudno już mówić o malarstwie w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Hockney wykonuje swoje kompozycje i drukuje na drukarce firmy Epsom.
Uzyskane w ten sposób kolorowe wydruki są matowe i wizualnie zdecydowanie odbiegają od ich reprodukcji na błyszczącym papierze. Artysta doskonale znający te różnice optyczne świadomie dokonał wyboru techniki druku swoich cyfrowych dzieł oraz rodzaju papieru, na którym są zrealizowane. Każda najdrobniejsza kreska czy plamka kolorystyczna widoczna na papierze została wcześniej wykonana na iPadzie. Nic nie zostało zakamuflowane, każdy detal został wiernie odtworzony.
Przyglądając się z bliska długiemu, prawie dziewięćdziesięciometrowemu fryzowi, trudno uniknąć refleksji, że Hockney znakomicie zapanował nad nową techniką i bezbłędne przełożył na komputerowy język malarskie gesty. Widoczne jest to zwłaszcza w stogach suszącego się siana, które kojarzą się ze skrupulatną obserwacją światła w cyklu „Katedr w Rouen" Cloude'a Moneta i z energicznymi pociągnięciami pędzla Vincenta van Gogha, kiedy malował winnice w okolicach Arles na południu Francji.
Czytaj więcej
Najdroższy artysta świata (90 mln za obraz) maluje żonkile na Ipadzie i pisze, że kocha życie.