Wskaźniki pokazujące umieralność niemowląt i noworodków wyraźniej spadały w XXI wieku, jednak trend został zahamowany pod koniec 2020, a 2021 już wzrosły.
W 2010 średnio umierało pięcioro niemowląt na 1000 urodzeń żywych, do 2020 r. ten współczynnik spadł do 3,6. Natomiast rok później wzrósł do 3,9. Najgorzej pod tym względem wypadało województwo kujawsko-pomorskie, gdzie współczynnik zgonów niemowląt w 2021 wyniósł aż 5,6.
Pogorszyły się również wskaźniki dotyczące dzieci z przedziału 0-4 lata. W 2010 r. ten współczynnik (liczba zgonów dzieci w wieku 0-4 lata w danym okresie na 1000 urodzeń żywych z tego samego okresu) wynosił dla Polski 5,8. W ciągu 10 lat spadł do 4,2. Jednak w roku 2021 podskoczył do wartości niewidzianej od pięciu lat — 4.7. Tu także najgorzej wypada region Kujaw. Wskaźnik za 2021 r. wyniósł tam aż 6,4. To najwyższa wartość od 10 lat.
Zjawisko coraz większego ubytku ludności Polski w ostatnich latach można tłumaczyć pandemią koronawirusa i związanego z nią liczbą nadmiarowych zgonów czy zmianą modelu rodziny i coraz rzadszym decydowaniem się Polek i Polaków na potomstwo. Jednak w przypadku noworodków, niemowląt i dzieci kilkuletnich przyczyny są zupełnie inne, choć COVID-19 także mógł na to wpłynąć.
Według danych UNICEF rocznie na całym świecie około 2,5 mln dzieci umiera w ciągu pierwszych 28 dni po urodzeniu. To połowa wszystkich zgonów dzieci w wieku poniżej 5 lat. Milion z nich umiera w ciągu pierwszych 24 godzin. Raport UNICEF sprzed kilku lat mówił, że ponad 80 proc. zgonów wśród noworodków jest spowodowanych przedwczesnym rozwiązaniem, powikłaniami przy porodzie czy infekcjami, takimi jak zapalenie płuc czy sepsa. W Polsce ok. 70 proc. zgonów niemowląt stanowią dzieci urodzone przedwcześnie, przy 7 proc. populacji wcześniaków wśród urodzeń.
W Polsce w ostatnim czasie dwa elementy mogły mieć wpływ na najnowsze statystyki. Zdaniem dr hab. med. Ewy Helwich z Instytutu Matki i Dziecka, cytowanej przez "Dziennik Gazetę Prawną", jednym z głównych powodów jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. i zakaz aborcji z powodu wad płodu. "2021 r., w którym mamy trend wzrostowy, to jest właśnie pierwszy rok funkcjonowania pod nowymi przepisami, gdy przestała obowiązywać przesłanka embriopatologiczna. Wcześniej, opierając się na niej, można było przeprowadzić aborcję. Gdyby nadal istniała, część tych dzieci zapewne — mówiąc technicznie — nie znalazłaby się w statystykach, bowiem nie urodziłyby się" — powiedziała dr Helwich.