W polodowcowej kotlince, do której właśnie prowadzi nas dr Wojciech Misiukiewicz, badacz ssaków, kotlince, jakich tu, na Suwalszczyźnie, są setki, widnieje coś, co przypomina skłębione czupryny. To poplątane krzaki wierzb – poogryzane, poprzewracane, częściowo uschnięte. Przedzieramy się śladem naszego przewodnika przez ten świat badyli i co rusz grzęźniemy w którejś z błotnistych strug kluczących między kępami. Był tu podobno kiedyś kawał lasu olchowego. Był – ale za sprawą ostrych siekaczy bobrów już go nie ma.
Suwalszczyzna to polodowcowy świat morenowych pagórków, połyskujących w dolinach między nimi jezior, wśród których Hańcza, o głębokości 102 m, jest najgłębszym jeziorem w Polsce. Mieszane lasy siedzą niczym czapki na szczytach wzgórz, a z kolei liściaste lasy łęgowe znajdują dla siebie ulubione, bo wilgotne, miejsca w podmokłych dolinkach.
Właściwie – znajdowały. Odkąd w tych stronach nastąpił niebywały renesans bobrów, to one zaczęły na swoją modłę kształtować krajobraz. Niewielki las łęgowy mogą unicestwić w jeden, dwa sezony wegetacyjne, a w większych lasach powodują zalewy, sprawiając, że gatunki drzew nielubiących wody usychają. A nie ma tu już dziś rzek i rzeczułek wolnych od bobrów i ich budowli. Czarna Hańcza, Szeszupa, Marycha, a idąc dalej na południe, ku Puszczy Augustowskiej, Blizna i Rospuda. To wszystko istne bobrowiska.
Toteż w tutejszym krajobrazie pełno bobrowych zgryzów, jak leśnicy zwykli nazywać zaostrzone pniaki po ściętych drzewach, ponadgryzane, walające się konary wyglądające, jakby jakiś ludowy rzeźbiarz wziął się tu do roboty i jej nie ukończył.
Tak, z tymi bobrami jest tu dziś niemały zgryz. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu prawie ich tu nie było, a w pozostałych rejonach kraju nie było wcale. A dziś? Na każde 100 km kw. przypada ponad 50 bobrowych osad. Tymczasem, jak wyliczyli szwedzcy badacze, na taką powierzchnię powinny przypadać najwyżej ze cztery, aby równowaga w przyrodzie była zachowana. Na razie z równowagi wyprowadzeni są rolnicy, bo wokół jest dużo gospodarstw i niewielkich prywatnych lasków, które bobry, naturalni drwale, tną niemiłosiernie. Na dodatek potrafią zatamować odwadniający łąkę ciek wodny i spowodować jej zalanie. Co wtedy począć?