Zazwyczaj to my przychodzimy do nich. I spośród wymyślonych przez szefów kuchni dań wybieramy te, które wpisują się w nasze upodobania. A co jadają oni sami? Po co sięgają w restauracjach?
[srodtytul]Brokułom mówię "nie" [/srodtytul]
Szef kuchni też ma prawo czegoś nie lubić. Amerykański magazyn "Food Network Magazine" opublikował wyniki anonimowej ankiety przeprowadzonej wśród szefów kuchni z USA. Jedno z pytań dotyczyło osobistych preferencji kulinarnych. Okazało się, że wśród ankietowanych najniższe notowania miały: wątróbka, tofu, bakłażany oraz – uchodzące za danie luksusowe i światowe – ostrygi. Tylko 15 proc. respondentów przyznało, że jada absolutnie wszystko.
A polscy kucharze? – Nie dotykam dań z brokułami! Skutecznie przekarmiono mnie nimi na wczasach – mówi "Rz" Agata Wojda, szefowa kuchni bistro-księgarni Opasły Tom PIW-u w Warszawie. I dodaje, że inne składniki jest w stanie jeść z mniejszym lub większym smakiem. – Nie ma w kuchni składnika, którego bym nie lubił. Choć mam świadomość, że wielu rzeczy jeszcze nie próbowałem – mówi Adam Chrząstowski z krakowskiej Ancory (znany z programu telewizyjnego "Adam po pracy"). Ale na pewno nie sięgnąłby po raz drugi po larwy jedwabników, którymi poczęstowano go w Chinach. – Nie zjem też, ze względów etycznych, koniny i mięsa psa.
– W młodości nie przepadałem za podrobami. Ten zapach gotowanych cynaderek czy flaków... – wspomina Arkadiusz Janczarek z restauracji Concept przy warszawskim Likus Concept Store. Jednak po dziesięciu latach w zawodzie awersja z czasów dzieciństwa minęła. – Czy grasica cielęca z borowikami to jeszcze podroby? A foie gras z razowym pieczywem i jabłkami w calvadosie to też podroby? Jeżeli tak, to dziś jestem ich zwolennikiem – stwierdza.