A co zdecydowało, że wcześniej przyjął pan zaproszenie Behemota?
Chciałem zobaczyć, jak się nagrywa muzykę daleką stylistycznie od mojej. Rycząca gitara to poważny instrument i, być może, komponując kiedyś dla filmu, będę chciał użyć jej głosu. Muszę wiedzieć, jak to się robi.
Nie przestraszył się pan Behemota? To nie było spotkanie z Szatanem?
Rozmawiałem z kolegami z Behemota i nie zauważyłem jego obecności. Szatan jest groźny, kiedy się go boimy. A on boi się naszego śmiechu albo gdy mu się mówi „nie".
Czy zastanawiał się pan nad udziałem w „Męskim graniu", które wciąga do reklamy kolejnych niezależnych artystów?
Ta reklama nie jest nachalna i nie mam wrażenia, że wziąłem ślub z jakąś marką. Jej właściciele zachowują się taktownie. „Męskie granie" to fajny objazdowy festiwal z piwem w tle. Często sam staję przed sceną i słucham zespołów razem z publicznością. Bardzo miłe jest to, że spotykam się z Wojtkiem Waglewskim, kolegami z Voo Voo, z Lechem Janerką. Nasze relacje są coraz bliższe. Myślę, że będzie z tego jakiś muzyczny ferment. Prędzej czy później coś nagramy.
Skończył pan w tym roku czterdziestkę. Podoba się panu ten wiek?
Jestem podekscytowany perspektywą najlepszej dekady, bo podobno okres między czterdziestką a pięćdziesiątką jest najwspanialszy. Poza drobną frustracją wynikającą z faktu, że moje ciało podlega przemijaniu, czuję się świetnie. Mam głowę pełną pomysłów. Zacząłem szkicować dużą kompozycję na fortepian i orkiestrę smyczkową, zamówioną przez Nadbałtyckie Centrum Kultury. Przerobiłem mieszkanie na studio i dzięki temu mogę produkować muzykę spontanicznie, kiedy tylko chcę, bo każdy pokój jest okablowany i omikrofonowany. Można się podłączyć nawet w łazience i zarejestrować nagranie ze szczególnym pogłosem.
A gdzie jest teraz pana dom?
We Wrocławiu.
Europejska Stolica Kultury!
Zawsze czułem tu przychylność dla kultury i wcale nie chodzi o pieniądze. Tutaj w urzędzie miasta są ludzie, którzy chodzą na koncerty i spektakle, znają ludzi sztuki osobiście i umieją się z nimi komunikować. Wiedzą, że prawdziwi artyści nie żyją dla kasy.
MARCUS+ | 21.00 | Canal+ | SOBOTA
Leszek Możdżer. Chopin 1999 – źródła i konteksty | 15.00 | TVP Kultura | CZWARTEK