Polski ambasador w Izraelu wezwany do tamtejszego MSZ, a przedstawicielka izraelskiej placówki dyplomatycznej do budynku naszego ministerstwa na Szucha. Mnożą się oskarżenia o manipulacje. Opozycja, która ma większość w Senacie, mówi o wprowadzeniu zmian do sejmowego projektu zmiany ustawy o kodeksie postępowania administracyjnego.
Spór rozpoczął się, gdy Sejm uchwalił nowelizację KPA, z której wynika m.in., że po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej niemożliwe będzie wszczęcie postępowania w celu jej zakwestionowania, np. w sprawie odebranego przed laty mienia. Uchwalenie noweli spotkało się z ostrą reakcją środowisk ziemiańskich w Polsce oraz strony izraelskiej.
Ambasada Izraela w Polsce stwierdziła, że nowela „uniemożliwi zwrot mienia żydowskiego lub ubieganie się o rekompensatę". Szef MSZ Izraela Jair Lapid stwierdził, że nowe polskie prawo „jest hańbą i poważnie zaszkodzi stosunkom między dwoma krajami".
W związku z tą sprawą w poniedziałek rano do MSZ wezwana została kierująca izraelską ambasadą w Warszawie chargé d'affaires Tal Ben-Ari Yaalon. Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński stwierdził, że „nowych informacji niestety nie ma, bo pani kierownik nie ma żadnych nowych instrukcji ponad to stanowisko, które było wyrażone już wcześniej". Dodał, że w imieniu MSZ wyraził „duże rozczarowanie, zaniepokojenie, niezadowolenie z wypowiedzi MSZ Izraela".
Jabłoński starał się tonować. – Wskazałem, że wzajemny szacunek między wszystkimi państwami, zawsze w każdych stosunkach dwustronnych ten szacunek jest niezbędny. Ale tego szacunku nie ma, jeśli rozmawia się w takim tonie. Każde państwo, które suwerennie uchwala swoje prawo, może to robić i próby wpływania na tego rodzaju uprawnienie, na uprawnienie wynikające z konstytucji Polski, takie próby są po prostu niedopuszczalne – powiedział.