Kościół hierarchiczny w Polsce z własnej winy doświadcza ciężkiego kryzysu, który musi zmienić jego rolę w życiu społecznym i publicznym. Ujawnienie nadużyć seksualnych oraz obciążenie wielu biskupów zarzutami ochrony sprawców krzywd małoletnich poważnie skruszyło autorytet Kościoła.
Jednocześnie Kościół płaci wysoką cenę polityzacji. Bez wątpienia korzystanie w ostatnich latach z protekcji partii rządzącej, czyli ugruntowany sojusz ołtarza z tronem, uczyniło wielu duchownych stroną politycznego sporu ze szkodą dla podstawowej misji Kościoła, jaką jest ewangelizacja i towarzysząca jej działalność w sferze społecznej, kultury i wychowania. Zarówno względny moralne oraz prawne, jak i sama odpowiedzialność za przyszłość wspólnoty religijnej wymagają surowego rozliczenia przestępstw.
Jednocześnie uczciwość zobowiązuje do tego, by właśnie w tej sytuacji przypomnieć, że obrazu Kościoła w Polsce nie da się zredukować do gorszących przypadków. Co więcej, egzekwowanie odpowiedzialności nie powinno być okazją do przyjęcia rozwiązań ustrojowych redukujących zakres wolności religijnej w Polsce, chronionej nie tylko przez polską konstytucję, ale także przez europejską tradycję prawną.
Autentyczna skromność
Nie mam wątpliwości, że nieuchronnym, a przy tym bardzo pozytywnym skutkiem kryzysu będzie utrata uprzywilejowanej pozycji struktur hierarchicznych Kościoła oraz bezpośredniego oddziaływania biskupów na życie polityczne. Wymiar sprawiedliwości nie może z przymrużeniem oka traktować przestępstw duchownych.
Zapowiadająca się przemiana nastąpi z pożytkiem dla Kościoła w Polsce, pozwoli na oczyszczenie i podkreślenie tego, co najbardziej wartościowe w polskim Kościele. Myślę o ofiarnej pracy wielu zakonnic, zakonników, wielu duchownych diecezjalnych tworzących Kościół skromny, prowadzący swą misję bez ostentacji, blisko wiernych i w autentycznym szacunku dla nich.