Tomasz Krzyżak: Hierarchowie niby razem, ale w oddzielnych pociągach

W kwestii wykorzystywania seksualnego małoletnich biskupi raczej nie przemówią jednym głosem. Ale skoro umówiliśmy się na „zero tolerancji", to się tego trzymajmy.

Aktualizacja: 05.11.2021 15:02 Publikacja: 04.11.2021 18:42

Tomasz Krzyżak: Hierarchowie niby razem, ale w oddzielnych pociągach

Foto: AFP

Bliżej nam do Adwentu niż do Wielkiego Postu, ale to też dobry moment, by uderzyć się w pierś i trochę posypać głowę popiołem. Kiedy w maju pojawiła się informacja o tym, że polscy biskupi pojadą do Rzymu z wizytą „ad limina", nasi informatorzy – tak nad Tybrem, jak i nad Wisłą – zgodnie twierdzili, że organizowana naprędce wizyta nie jest czymś normalnym i trzeba ją traktować jako „wezwanie na dywanik". Wezwanie było spowodowane znaczącym wzrostem ujawnień w Polsce przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych, a także dużą liczbą biskupów ukaranych za zaniedbania w tym zakresie. Powtórzyliśmy te twierdzenia w „Rz", zaznaczając jednak, że „ad limina" była planowana na rok 2020, ale z powodu pandemii Watykan na czas nieokreślony zawiesił wszystkie wizyty.

Dziś już wiemy, że miesięczny pobyt czterech grup polskich hierarchów w Rzymie był przesunięty przez koronawirusa, a teraz wizyta została zorganizowana w błyskawicznym tempie, by niejako „wstrzelić" się w okienko pomiędzy falami pandemii. Nasze twierdzenie o „wezwaniu na dywanik" można uznać zatem za przesadzone, a uczciwość nakazuje przyznanie się do błędu.

Czytaj więcej

Tomasz Terlikowski: Wycieczka zakładowa polskich hierarchów do Watykanu

Coś na rzeczy jednak było. Sami biskupi – jeszcze przed wyjazdem – właściwie na każdym kroku odcinali się od tezy o nadzwyczajności spotkania z Franciszkiem, ale w rozmowach prywatnych podkreślali, że trochę się wizyty obawiają. Zdawali sobie sprawę, że standardowe odwiedziny kongregacji, rad oraz papieża nie oznaczają, że np. trudny temat wykorzystywania seksualnego małoletnich zostanie odłożony do szuflady. Był on w Watykanie obecny i w jakimś stopniu determinował spotkania.

Przebieg wizyty jest znany wyłącznie z relacji biskupów. W ogólnej narracji, która sprowadza się do twierdzeń o tym, że wizyta odbywała się w przyjaznej atmosferze, Franciszek i jego współpracownicy są zorientowani w polskich sprawach, a Kościół nad Wisłą na tle innych jest „zieloną wyspą", da się zauważyć inne rozkładanie akcentów dotyczących wykorzystywania.

Biskupi z grupy pierwszej wręczyli np. papieżowi specjalną publikację dotyczącą działań polskiego Kościoła i choć twierdzili, że o problemie rozmawiano właściwie w Kongregacji Nauki Wiary, to podkreślali, że jest on ważny, istotny i trzeba robić wszystko, by takie przestępstwa z Kościoła wyeliminować. Biskupi z grupy drugiej przyznali, że „narzekali" na sankcje, którymi obkładani są niektórzy hierarchowie. Ci z grupy trzeciej mówili, że o problemie rozmawiali nie tylko w kongregacjach, ale też z papieżem, i że pojawiała się jakaś krytyka. A hierarchowie z grupy czwartej tematu jakby nie zauważyli.

Czytaj więcej

Abp Ryś: Są tematy naszego mniejszego czy większego uwikłania w politykę

Teza być może na wyrost, ale z ich wypowiedzi wynika, że choć temat wałkujemy od ponad dekady, to wciąż mamy do czynienia z biskupami „różnych prędkości". Podczas gdy jedni uważają, że trzeba przyznawać się do błędów i robić wszystko, by Kościół był miejscem bezpiecznym, drudzy skupiają się wyłącznie na elemencie drugim, a jeszcze kolejni uważają, że problem jest tak marginalny, że nie warto poświęcać mu zbyt wiele uwagi na żadnym poziomie.

Ideałem byłoby, gdyby w tej sprawie hierarchowie mówili jednym głosem, ale to raczej nie do osiągnięcia. Nie tylko na poziomie hierarchii, ale także różnych kościelnych środowisk.

Od spójności przekazu ważniejsze jest jednak to, by ci, którzy zostają lekko w tyle, a także ci, w odniesieniu do których prowadzone jest jakieś postępowanie, nie pchali się do pierwszych szeregów, lecz pozostali w cieniu. Żeby nie przeszkadzali.

Takie podejście do problemu – nawet jeśli wydaje się on marginalny – pozwoliłoby innym na skupieniu całej uwagi na działaniach prowadzących do oczyszczenia, do ograniczenia czy wręcz eliminacji takich przestępstw z Kościoła. Nie byłoby rozdrapywania ran pokrzywdzonych, nie byłoby też pożywki dla szukających sensacji, nie trzeba byłoby wysyłać biskupów na dywanik do papieża i tracić czasu na bezsensowne często spory oraz dyskusje. Skoro uznaliśmy, że w Kościele ma obowiązywać zasada „zero tolerancji", to się tego zwyczajnie trzymajmy.

Bliżej nam do Adwentu niż do Wielkiego Postu, ale to też dobry moment, by uderzyć się w pierś i trochę posypać głowę popiołem. Kiedy w maju pojawiła się informacja o tym, że polscy biskupi pojadą do Rzymu z wizytą „ad limina", nasi informatorzy – tak nad Tybrem, jak i nad Wisłą – zgodnie twierdzili, że organizowana naprędce wizyta nie jest czymś normalnym i trzeba ją traktować jako „wezwanie na dywanik". Wezwanie było spowodowane znaczącym wzrostem ujawnień w Polsce przypadków wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych, a także dużą liczbą biskupów ukaranych za zaniedbania w tym zakresie. Powtórzyliśmy te twierdzenia w „Rz", zaznaczając jednak, że „ad limina" była planowana na rok 2020, ale z powodu pandemii Watykan na czas nieokreślony zawiesił wszystkie wizyty.

Pozostało 84% artykułu
Kościół
Kapelan Solidarności wyrzucony z kapłaństwa. Był oskarżony o pedofilię
Kościół
Polski biskup rezygnuje z urzędu. Prosi o modlitwę w intencji wyboru następcy
Kościół
Podcast. Grzech w parafii na Podkarpaciu
"Rzecz w tym"
Ofiara, sprawca, hierarchowie. Czy biskupi przemyscy dopuścili się zaniedbań w sprawie pedofilii?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Kościół
Tomasz Krzyżak: Abp Adrian Galbas do Warszawy to dobry ruch, ale widać przy okazji słabość polskiego Kościoła