Kilka dni temu białoruska telewizja państwowa ONT wyemitowała materiał „Demony. Jak chcą podbić Białoruś”. Propagandyści Aleksandra Łukaszenki na mapie pokazują kierunki „możliwych ataków” na Białoruś i opowiadają o istniejących jakoby w Kijowie, Warszawie i Wilnie planach agresji wobec Białorusi. – To realne plany – przekonują.
Straszą Białorusinów, że od południa zaatakuje ich walczący nad Dnieprem białoruski Pułk Kalinowskiego, a od zachodu i północy (czyli z Polski i Litwy) uderzą ochotnicy z tzw. pospolitego ruszenia białoruskiego.
Szef rosyjskiego wywiadu straszy Białorusinów „destabilizacją”
Tezy propagandy Łukaszenki wspiera szef rosyjskiej Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Siergiej Naryszkin. Oznajmił we wtorek, że brytyjska służba wywiadowcza MI-6 wspólnie z amerykańską CIA planują wykorzystać walczący w Ukrainie Pułk Kalinowskiego „do destabilizacji sytuacji na Białorusi”. Stwierdził też, że zachodnie służby jakoby chcą zakłócić pseudowybory prezydenckie, które zostaną przeprowadzone na Białorusi w styczniu.
Jeżeli o takich rzeczach mówi szef rosyjskiego wywiadu, to znaczy, że Kreml realizuje jakiś plan. Nie wiemy jaki, możemy tylko spekulować. Myślę jednak, że chodzi o agresywne działania wobec Ukrainy z terytorium Białorusi. Putin nadal chce wciągnąć Białoruś. Zwłaszcza że trwa eskalacja na froncie wojny w Ukrainie
– Jeżeli o takich rzeczach mówi szef rosyjskiego wywiadu, to znaczy, że Kreml realizuje jakiś plan. Nie wiemy jaki, możemy tylko spekulować. Myślę jednak, że chodzi o agresywne działania wobec Ukrainy z terytorium Białorusi. Putin nadal chce wciągnąć Białoruś. Zwłaszcza że trwa eskalacja na froncie wojny w Ukrainie – mówi „Rzeczpospolitej” Wadzim Kabanczuk, były zastępca dowódcy Pułku Kalinowskiego, a obecnie przedstawiciel ds. obronności i bezpieczeństwa narodowego w Zjednoczonym Gabinecie Przejściowym Białorusi (rząd na uchodźstwie).