Nad Sprewą na ukraińskiego przywódcę czeka masa złych wiadomości. Z wyborów do Parlamentu Europejskiego w minioną niedzielę koalicją rządowa wyszła w fatalnej kondycji. Partia kanclerza, SPD, uzyskała niespełna 14 proc. głosów, mniej nawet niż skrajnie prawicowa i prorosyjska Alternatywa dla Niemiec (AfD). Jeszcze gorszy wynik uzyskali Zieloni (12 proc.) – ugrupowanie, które od lat najmocniej opowiada się za twardą polityką wobec Putina. A liberalna FDP nie tylko z trudem utrzymała się powyżej progu 5 proc., ale dostała mniej głosów niż BSW, nowe radykalnie lewicowe ugrupowanie Sahry Wagenknecht (6,2 proc.), które również apeluje o wstrzymanie dostaw broni dla Ukrainy i rozpoczęcie natychmiastowych rozmów pokojowych z Moskwą.
Czytaj więcej
Dyrektor FSB, przewodniczący Komitetu Antyterrorystycznego, Aleksandr Bortnikow oświadczył, że Ukraina przy wsparciu wywiadu NATO prowadzi działania, których celem jest organizowanie zamachów terrorystycznych i aktów sabotażu na terytorium Rosji.
Inaczej niż Emmanuel Macron i Rishi Sunak, Olaf Scholz wykluczył przeprowadzenie przedterminowych wyborów. Odbędą się one więc jesienią przyszłego roku. Jednak do tego czasu nie tylko koalicja kanclerza będzie słaba, ale będzie też funkcjonowała w poczuciu strachu, że bez uwzględnienia obaw społecznych zmierza do wyborczej katastrofy: opozycyjna CDU/CSU uzyskała w niedzielę 30 proc. głosów. Scholz będzie teraz w jeszcze większym stopniu uwzględniał naciski działaczy SPD opowiadających się za zakończeniem wojny. Inaczej kolejni wyborcy odejdą od Socjalistów do radykalnej lewicy i radykalnej prawicy – mówi „Rz” wysokiej rangi niemiecki dyplomata.
Jednym z kluczowych argumentów, które pozwoliły na sukces AfD i BSW, jest drożyzna po części spowodowana wstrzymaniem importu tańszego gazu z Rosji i zastąpieniem go kosztowniejszym gazem skroplonym z USA.
Niemcy stały się drugim dostawcą pomocy wojskowej dla Ukrainy, i to wsparcie przyspiesza
Jednak w razie zwycięstwa w listopadowych wyborach w Ameryce Donalda Trumpa Niemcy mogą okazać się i tak najważniejszym sojusznikiem Kijowa. Wręcz tym krajem, od którego będzie zależało przetrwanie niezależnej Ukrainy. Trump pokazał już próbkę tego, jak może wyglądać jego polityka, blokując przez pół roku w Kongresie 60 mld dolarów pomocy dla Ukrainy, co w znacznym stopniu przyczyniło się do bardzo trudnej sytuacji na froncie. Zapowiedział też, że „w ciągu 24 godzin” dojdzie do porozumienia z Putinem: zdaniem „Washington Post” ceną za wstrzymanie przez Kreml działań wojennych miałoby być uznanie przez Biały Dom ukraińskich podbojów rosyjskiego tyrana.