Izraelski gabinet wojenny miał zebrać się we wtorek po raz trzeci w ciągu trzech dni, aby podjąć decyzję w sprawie reakcji na pierwszy w historii bezpośredni atak Iranu, w wyniku którego jedna osoba odniosła poważne obrażenia i który spowodował jedynie niewielkie zniszczenia w bazie wojskowej.
Atak Iranu był odwetem zadziałania w Syrii, gdzie Izrael zbombardował ambasadę Iranu. W dzielnicy Mezzeh w Damaszku, w gruzach zniszczonego budynku wewnątrz kompleksu dyplomatycznego, sąsiadującego z głównym budynkiem ambasady, zginęło wówczas dwóch generałów i pięciu doradców wojskowych z irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.
Sojusznicy Izraela ostrzegają: zostanie sam
Sojusznicy Izraela, w tym przede wszystkim Stany Zjednoczone, ostrzegali premiera Benjamina Netanjahu przed agresywnym odwetem. W obliczu niebezpieczeństwa wybuchu otwartej wojny między Izraelem a Iranem oraz napięcia w związku z wojną w Gazie prezydent Joe Biden powiedział Netanjahu, że Stany Zjednoczone nie będą uczestniczyć w żadnej izraelskiej kontrofensywie przeciwko Iranowi.
Izrael zapowiada odwet, ale „rozsądny”. Atak „tak szybko, jak to możliwe”?
Wtorkowe, trzecie już spotkanie gabinetu wojennego Izraela przyniosło pewne postanowienia, co do tego, jak ma wyglądać reakcja na irański atak.