– Największy problem to niedopuszczanie wolontariuszy w strefę powodzi, zakaz pod groźbą rozstrzelania. W piątek pojawiła się informacja, że rosyjscy żołnierze zabili wolontariusza. Są też doniesienia, że Rosjanie ewakuują za pieniądze i biorą łapówki za podwożenie łódek (do zalanych miejscowości – red.) – wolontariuszka Iryna z wyzwolonego Chersonia opisuje dziennikarzom, co się dzieje na okupowanym brzegu.
Według szacunkowych danych na terenach zalanych po wysadzeniu tamy na Dnieprze w Kachowce znajdowało się około 40 tys. mieszkańców. Nikt jednak dokładnie nie wie ilu, dlatego że ludzie wcześniej cały czas opuszczali swe domy z powodu bliskości frontu.