Wysadzenie przez Rosjan zapory elektrowni kachowskiej wywołało falę powodziową, która płynąc w dół Dniepru, zagroziła co najmniej 80 ukraińskim miejscowościom, zarówno na oswobodzonym, zachodnim brzegu rzeki, jak i na wschodnim. Katastrofa ma ogromne rozmiary.
Cios w przemysł i rolników
Według prof. Uniwersytetu Chersońskiego Ihora Pyłypenko bezpośrednio zagrożonych jest ponad 400 tys. hektarów ziemi uprawnej w południowej Ukrainie (bez uwzględnienia ewentualnego wpływu powodzi na sąsiednie rzeki Boh i Inhulec oraz leżące tam pola uprawne). Specyfika ujść wszystkich trzech (w tym Dniepru) powoduje, że kataklizm na jednej oddziałuje na pozostałe. Tylko w rolnictwie powódź może pozbawić pracy nawet pół miliona ludzi.
Czytaj więcej
Rosjanie zniszczyli tamę na Dnieprze ze strachu przed ukraińskim atakiem. Doprowadziło to do katastrofy.
Bezpośrednio zagrożony powodzią jest Chersoń, największy w tym rejonie ośrodek miejski. Mimo wyzwolenia w listopadzie, nadal nie powrócił do normalnego życia, codziennie ostrzeliwany przez Rosjan. A teraz nie wiadomo, czy w ogóle mu się to uda.
Katastrofa wpłynie też na duże ośrodki przemysłowe w górze rzeki: Nikopol i Krzywy Róg, ponieważ straciły one dostęp do pitnej wody, a ich przemysł – w ogóle do wody. Pobierały ją z ogromnego Zbiornika Kachowskiego (o długości ponad 100 km i szerokości od 4 do 18 km). Z powodu przerwania tamy zniknie on w ciągu czterech dni, co doprowadzi do niedających się przewidzieć zmian w środowisku naturalnym.