– No tak, jest tam wiele interesujących rzeczy – podsumował ponad 100 stron opublikowanych w internecie włoski ekspert wojskowy Thomas Teiner.
Na tyle interesujących, że już obecnie Kijów zaczyna się wahać – przynajmniej oficjalnie – kiedy zacząć swój z dawna zapowiadany atak.
Czytaj więcej
Zachodnie wojska specjalne mogą prowadzić szkolenie partyzantów na Ukrainie – przypuszcza gen. dyw. rez. dr Roman Polko, były dowódca Jednostki Wojsk Specjalnych GROM, były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Pożądane opóźnienie
Jeszcze w zeszłym tygodniu amerykański sekretarz stanu Antony Blinken popędzał Ukraińców, domagając się jak najszybszego natarcia. Teraz zaś ukraiński premier Denys Szmyhal mówi, że może się ono zacząć „już tego lata”. Tymczasem w opublikowanych amerykańskich dokumentach widać wyraźnie, że 1 kwietnia zaznaczono tam jako datę możliwego początku „wiosennej ofensywy” ukraińskiej.
Potężna wpadka Waszyngtonu prawdopodobnie zmusiła Kijów do zmiany planów, o czym informuje CNN. Przy czym ukraińskie władze nie wydają się zrozpaczone, wręcz przeciwnie. Z amerykańskich dokumentów wynika, że ukraińska armia nadal nie jest gotowa do ataku, brakuje jej broni, słaba jest obrona przeciwlotnicza, niezakończone jest szkolenie poszczególnych oddziałów. Im więcej więc gen. Walery Załużny będzie miał czasu, tym więcej zachodnich czołgów dotrze do Ukrainy, a jej żołnierze będą lepiej przygotowani.