Rosyjska inwazja na Ukrainę odsłoniła katastrofalny bilans prowadzonej od dziesięcioleci polityki niemieckiej wobec Rosji, w tym daleko idącego uzależnienia od rosyjskich nośników energii, co częściowo sfinansowało wojnę Putina. Tylko zdecydowana pomoc wojskowa Niemiec dla Ukrainy może zmyć złą opinię, jaką w ten sposób zaskarbił sobie Berlin. Na razie czegoś takiego nie ma.
Powodów zwłoki Scholza jest kilka. Jednym z nich jest niechęć do przejęcia przywódca w Europie w sprawie wojny na Ukrainie. Kanclerz, często ku irytacji prezydenta Macrona, całkowicie się zdał na opinię w tej sprawie Waszyngtonu. Skoro zaś tym razem z nie do końca zrozumiałych powodów prezydent Biden nie chce przekazać amerykańskich Abramsów, Niemcy boją się dostarczyć Leopardów czy nawet udzielić zgody na ich dostarczenie przez innych europejskich sojuszników.
Innym problemem jest podział niemal równo po połowie niemieckiego społeczeństwa w sprawie udzielenia pomocy wojskowej Ukrainie. W szczególności w partii kanclerza, SPD, wciąż bardzo silne są środowiska pacyfistyczne a także takie, które wolałyby nie spalać mostów z Rosją w nadziei, że kiedyś można będzie wrócić do współpracy gospodarczej z nią. Innym problemem jest wymiar polityków stojących dziś na czele Niemiec: od czasów Helmut Kohla, zwolennika zjednoczenia Niemiec w coraz bardziej zjednoczonej Europie, nie było kanclerzy z wizją i na razie nie wygląda na to, aby Scholz wszedł do tego grona.
Ale w ciągu blisko roku, jaki upłynął od przemówienia w Bundestagu, w którym Scholz ogłosił „epokową zmianę” w niemieckiej polityce, coś się jednak wydarzyło. Kraj niemal całkowicie odciął się od dostaw rosyjskich nośników energii, poparł członkostwo Ukrainy w UE i dołączył do grona państw, które udzielają największej pomocy Kijowowi. Pod naciskiem Amerykanów zaczął przekazywać wozy bojowe czy działa pancerne, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe.
24 kwietnia, godz. 15.00
Gala Orły ESG. Poznaj zwycięzców, spotkaj się z liderami.
Dowiedz się więcej
Nowa jest też debata w sprawie leopardów. Na Scholza naciska nie tylko Francja, Wielka Brytania, Polska czy Finlandia, ale też i koalicjanci z ugrupowania Zielonych i liberalnej FDP. Wiele więc wskazuje na to, że choć w złym stylu i po wielu oporach, Berlin w najbliższym czasie zgodzi się na dostarczenie Ukrainie niemieckich czołgów przez innych aliantów. A może i dorzuci parę swoich.