W ciągu 11 miesięcy bieżącego roku Rosja sprzedała do Chin towary za ponad 50 mld dol. więcej niż w identycznym okresie ubiegłego roku. O tym, że handel z Chińczykami w trakcie trwającej od lutego agresji Rosji nad Dnieprem rośnie, poinformowała ostatnio rosyjska agencja TASS, powołując się na dane chińskiego urzędu celnego (dotyczą okresu styczeń–listopad). Z informacji tych wynika, że wymiana handlowa pomiędzy krajami zwiększyła się o 32 proc., do rekordowych 172,4 mld dolarów. Przy tym eksport rosyjskich towarów do Państwa Środka zwiększył się o 47,5 proc. i wyniósł ponad 105 mld dol. Chińczycy zaś swój eksport do Rosji zwiększyli o ponad 13 proc., do 67,3 mld dol. Rosjanie liczą, że do końca grudnia wymiana handlowa przekroczy 200 mld dol. i będzie największa w historii relacji rosyjsko-chińskich.
– Wzrost eksportu rosyjskiego do Chin nie rekompensuje Rosji utraty dostępu do rynku europejskiego – podkreśla w rozmowie z „Rzeczpospolitą” sinolog Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich i redaktor portalu zawielkimmurem.net.
Aż 60 proc. rosyjskiego eksportu do Chin przypada na dostawy ropy, gazu ziemnego i LNG. Chińczycy sprowadzają stamtąd w dużych ilościach też m.in. miedź i drewno. – Chiny zarabiają na handlu z Rosją, ponieważ Moskwa straciła wiele dotychczasowych rynków i musi sprzedawać wiele produktów po zaniżonych cenach. To widać na przykładzie ropy naftowej. To był ogromny interes dla mniejszych chińskich rafinerii. Kupowały surowiec w tak dużych ilościach i po tak zaniżonych cenach, że wypełniły już zarówno magazyny ropy, jak i produktów ropopochodnych – twierdzi Bogusz. Komentatorzy w Moskwie przekonują, że Rosja przekierowuje surowce z utraconych rynków zachodnich do Chin. Możliwości Kremla są tam jednak bardzo ograniczone. – Rosja wraz z Arabią Saudyjską są największymi dostawcami ropy naftowej do Chin. Pekin jednak bardzo pilnuje tego, by żadne państwo nigdy nie przekroczyło 20 proc. udziału w imporcie ropy. Nie chcą się uzależniać od jednego kraju – mówi sinolog.
Czytaj więcej
Amerykanie wyślą swoje najnowsze systemy obrony przeciwlotniczej, aby zniwelować rosyjską przewagę w pociskach balistycznych i manewrujących.
Ukraiński „Forbes” podliczył, że w ciągu dziesięciu miesięcy agresji Rosja wydała na wojnę już ponad 82 mld dolarów. Straty z powodu zachodnich sankcji zostaną zaś podliczone po tym, jak Rosja odczuje skutki unijnego embarga na dostawy rosyjskiej ropy, które weszło w życie 5 grudnia. Chodzi o dostawy drogą morską (obejmują 90 proc. unijnego importu ropy z Rosji), reszta płynie ropociągami, które nie zostały objęte embargiem. Łatwo policzyć, ile Rosja straci, gdyż w 2021 roku UE zapłaciła Rosji za ropę i produkty ropopochodne około 70 mld euro.