Pałac Elizejski zareagował w piątek z oburzeniem na sugestię Wołodymyra Zełenskiego, że Emmanuel Macron starał się go przekonać do ustępstw wobec Kremla, aby ułatwić zakończenie wojny. – Nie będziemy szafować naszą ziemią, aby uratować twarz Putina – powiedział ukraiński prezydent w audycji włoskiej telewizji RAI „Porta a Porta”. – Nigdy nie uznamy aneksji Krymu – dodał.
Nie wiadomo, jak dokładnie brzmiała ostatnia rozmowa telefoniczna obu przywódców. Jednak kilka dni wcześniej w Parlamencie Europejskim Francuz przekonywał: „nie wolno nam ulegać pokusie upokorzenia, duchowi zemsty, bo w przeszłości zawsze prowadziło to do zniszczenia pokoju”. To sygnał, że dla Paryża musi w nowym porządku bezpieczeństwa znaleźć się takie miejsce dla Rosji, które będzie przez nią możliwe do zaakceptowania – jeśli Europa ma na trwałe odsunąć ryzyko wojny.
Wszyscy za stołem
W tym Francuzi mają w Niemcach sojuszników. Tego samego dnia, gdy Zełenski rozmawiał z RAI, Olaf Scholz po raz pierwszy od wielu tygodni miał na linii Putina. Rozmowa trwała 75 minut. W wiadomości, którą umieścił na Twitterze, kanclerz sygnalizował, że starał się przekonać Rosjanina do zawieszenia broni. Ten obarczył jednak odpowiedzialnością Ukraińców za brak postępów w rokowaniach pokojowych.
Czytaj więcej
Wiele wskazuje na to, że tym razem Kreml nie będzie pozorował plebiscytów.
Podobne jest rozumowanie w Rzymie. Premier Mario Draghi, który w tym tygodniu został przyjęty przez Joe Bidena w Białym Domu, oświadczył w Waszyngtonie: „Musimy wspierać Ukraińców. Ale musimy też podjąć rozmowy o pokoju. Wszystkie strony muszą zasiąść za stołem”. Amerykański prezydent, który nazwał Putina „mordercą” i oskarżył go o przeprowadzenie „ludobójstwa”, od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę nie rozmawia z rosyjskim przywódcą. Dwa tygodnie temu w Kijowie sekretarz obrony Lloyd Austin uznał, że celem Stanów jest teraz takie osłabienie Rosji, aby w przyszłości nie była w stanie zaatakować sąsiadów. Biden, którego priorytetem było początkowo zapobieżenie wojnie NATO z Rosją, zmienił zdanie na widok katastrofalnego stanu rosyjskiej armii. Amerykański wywiad uważa za coraz mniejsze ryzyko, że Putin sięgnie po broń masowego rażenia, i to nawet na terenie jedynie Ukrainy. Kreml miałby zdawać sobie sprawę, że to sprowokowałoby Zachód do bezpośredniej interwencji. Tymczasem Rosjanie nie są nawet w stanie poradzić sobie z wojskami ukraińskimi – siłami jednego z najbiedniejszych krajów Europy.