Rzecznik był pytany o ćwiczenia elektronicznych startów rakiet Iskander (zdolnych do przenoszenia głowic jądrowych), przeprowadzonych ostatnio przez Rosję w obwodzie kaliningradzkim. - Rosja od wielu miesięcy straszy, próbuje straszyć Europę różnego rodzaju zagrożeniami, też często mówi chociażby właśnie o możliwości przenoszenia ładunków nuklearnych. Raczej bym to odbierał jako przejaw niemocy niż siły, ponieważ tego typu działania mają raczej charakter propagandowy jeżeli chodzi o mówienie o tym publicznie - skomentował Piotr Müller.
- Sytuacja na wschodzie Ukrainy pokazuje, że Rosja faktycznie jest w trudniejszym położeniu niż tego sobie by życzyła, bo wojska ukraińskie bardzo dzielnie bronią terenu Ukrainy - dodał.
Czytaj więcej
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow mianem "bzdury" określił doniesienia zachodnich mediów, jakoby w Dzień Zwycięstwa, obchodzony w Federacji Rosyjskiej 9 maja, Rosja miała wypowiedzieć wojnę Ukrainie. Przekazał także, że nie ma ustaleń dotyczących spotkania Władimira Putina z papieżem Franciszkiem.
Pytany, czy "dociśnięta" Rosja może zdecydować się na "krok ostateczny" rzecznik rządu przypomniał, że Polska jest członkiem "największego sojuszu militarnego na świecie". - Rosja zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że ta odpowiedź Paktu Północnoatlantyckiego na działanie na terenie NATO byłaby jednoznaczna - stwierdził.
- Ta sytuacja wbrew pozorom jest jeszcze bardziej jasna dzięki ostatnim działaniom Rosji, bo o ile kilka miesięcy temu Rosja jeszcze mogła liczyć na to, że być może NATO nie zareaguje w taki jednoznaczny sposób, to po ostatnich tygodniach widzi, że jest inaczej, bo i na teren Polski, i na teren wschodnich państw Sojuszu Północnoatlantyckiego zostało przemieszczone wojsko różnych państw natowskich, zwiększono zabezpieczenie w ramach większej liczby wojsk na terenie Polski, rakiet Patriot, dodatkowych patroli powietrznych, więc ta sytuacja jest tutaj klarowna dla Rosji, że nie byłoby sytuacji braku reakcji, ta reakcja by nastąpiła szybko - mówił Müller.