Inflacja w Rosji w tym roku może się rozpędzić nawet do 22 proc., a PKB skurczy się o 9,2 proc. To najnowsza, optymistyczna prognoza zależnych od władz analityków dla Centralnego Banku Rosji.
Tymczasem propaganda Kremla uspokaja, że pensje Rosjan rosną, emerytury są wypłacane regularnie, a zachodnie sankcje i całkowita izolacja kraju jedynie wzmocnią lokalną gospodarkę. W telewizji przekonują, że to Rosja uderza w państwa zachodnie, zmuszając do rozliczenia się za surowce w rublach. – Krach dolara nieunikniony. Epoka jego panowania dobiega końca – wróżył jeszcze pod koniec marca czołowy rosyjski dziennik „Moskowski Komsomolec”. Rzeczywistość zwykłych Rosjan wygląda jednak znacznie mniej spektakularnie.
Drożyzna i deficyt
– Moja mama ma skomplikowaną chorobę genetyczną i co miesiąc musi sięgać po bardzo drogi preparat z USA. Lekarstwo powstrzymuje deformację stawów, jeżeli go zabraknie, skutki będą katastrofalne. Nie wiadomo, czy preparat nadal będzie docierał do Rosji, ale jeżeli przed wojną kosztował 40 tys. rubli (równowartość 2,2 tys. zł), to teraz już kosztuje od 50 do 60 tys. rubli (2,8–3,3 tys. zł). Lekarze twierdzą, że panuje chaos i nie wiedzą, co będzie dalej – mówi „Rzeczpospolitej” Daria (imię zmienione), pochodząca z Kaliningradu młoda Rosjanka, która w ostatnich latach mieszkała w Petersburgu. – Kiedyś mama uczestniczyła w państwowym programie refundacji leków, ale z roku na rok ten program się kurczył i stwierdzono, że koszt lekarstwa pokryją tylko tym, których choroba już posadziła do wózka – opowiada. Formalnie sankcje Zachodu nie obejmują lekarstw i decyzja o wycofaniu się z rosyjskiego rynku należy do poszczególnych korporacji farmaceutycznych. Ale izolacja transportowa Rosji zaburzyła dotychczasową logistykę i spowodowała drastyczny wzrost ceny niektórych preparatów.
Czytaj więcej
Ostatnie decyzje Kremla „mogą jedynie opóźnić nieuniknione”, czyli moment, w którym Rosjanie będą musieli opuścić terytorium Ukrainy - powiedział w wieczornym wystąpieniu prezydent Wołodymyr Zełenski.
To jednak niejedyna zmiana, którą w życiu rodziny Darii wprowadziła agresja Rosji na Ukrainę. Jej ojciec prowadził firmę informatyczną, która pomagała wdrażać zachodnie oprogramowanie komputerowe w niewielkich rosyjskich firmach. Po tym, jak z tamtejszego rynku wycofali się producenci oprogramowania, mężczyzna musiał zamknąć interes i zwolnić ludzi. – Tata pojechał do Gruzji, mając zaledwie 500 dol. w kieszeni, bo nie dało się nigdzie wymienić rubli. Tam na nowo próbuje zacząć życie. Mama chce do niego dołączyć, bo już nie widzą swojej przyszłości w Rosji – opowiada.