Obecna sytuacja kreśli scenariusz na mocny thriller. Gdy pojawiły się pierwsze doniesienia o rozprzestrzeniającym się koronawirusie, chyba nikt nie przypuszczał, że w przekazach informacyjnych wkrótce będziemy oglądać sceny przypominające filmowy przebój „Epidemia" z 1995 roku, w którym reżyser Wolfgang Petersen straszył widokiem amerykańskiego miasteczka z mieszkańcami dziesiątkowanymi przez wirus gorączki krwotocznej. Co prawda teraz aż tak dramatycznie nie jest: główny inspektor sanitarny uspokaja, iż większość pacjentów zarażonych koronawirusem zdrowieje. Jednak skala epidemii w połączeniu z globalizacją gospodarki i otwartymi granicami sprawia, że jej skutki odczują niemal wszyscy.
Weźmy turystykę: Włochy, jedno z obecnych ognisk choroby, to dla Polaków bardzo popularny kierunek wakacyjny. Może być tak, że do lipca epidemia wygaśnie i benefitem okażą się niższe ceny mające przyciągnąć turystów. Ale możliwe, że strach przed wirusem ograniczy wyjazdy także do innych krajów. I uderzy również w krajową turystykę, bo jeśli chcemy się czuć bezpiecznie, to zostaniemy w domu.
Dlatego jeszcze bardziej koronawirusa boją się hotelarze i biura podróży. Jeszcze w styczniu działająca przy ONZ Światowa Organizacja Turystyki UNWTO prognozowała na 2020 rok 4-proc. wzrost międzynarodowych podróży, których liczba w 2019 roku sięgnęła 1,5 mld. Jednym z liderów tego wzrostu mieli być turyści z Azji: w 2018 roku w podróż za granicę udało się prawie 150 mln Chińczyków. Teraz granice zaczynają być przed nimi zamykane.
Ucierpi nie tylko turystyka, bo rykoszetem obrywają wydarzenia kulturalne i sportowe. W Polsce już wstrzymano sprzedaż biletów na eliminacje do XVIII Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego, gdyż uczestnicy nie mogą dolecieć przez ograniczenia ruchu lotniczego. Rozważana jest możliwość odwołania mistrzostw świata w lotach narciarskich w słoweńskiej Planicy.
To jednak nic w porównaniu ze skutkami, jakie koronawirus wywołał w światowej gospodarce. Według międzynarodowej firmy ubezpieczeniowej Euler Hermes przez wyhamowanie obrotów z Chinami straty w światowym handlu mogą już sięgać tygodniowo 26 mld dolarów. Choć niektórzy na wirusie już dobrze zarabiają. Nie tylko we Włoszech, ale także w warszawskich aptekach i hurtowniach zabrakło już maseczek do zasłaniania twarzy. Są za to w serwisach internetowych, rzecz jasna kilkakrotnie droższe.