Mirosław Żukowski: Wygrało mniejsze zło

Muszę wyznać szczerze – tak szybkiego upadku Superligi się nie spodziewałem, bo – jak chyba wszyscy – zrozumiałem już, że pieniądz rządzi światem jeszcze bardziej niż futbol.

Publikacja: 21.04.2021 21:00

Kibic przed stadionem Tottenhamu Hotspur

Kibic przed stadionem Tottenhamu Hotspur

Foto: AFP

Wyobrażałem sobie raczej długą prawną batalię i w końcu jakiś rodzaj kompromisu, który pozwoli wszystkim zarobić. A o tym, że decydujący w tej sprawie będzie głos futbolowego ludu, nie śmiałem nawet marzyć, bo nie było ku temu podstaw.

Oczywiście już pojawiły się głosy, że naiwni są ci, którzy wierzą, iż demonstracje angielskich kibiców, głosy polityków i stanowisko mediów miały decydujące znaczenie dla utrupienia Superligi. Tak naprawdę secesjoniści zostali bowiem przekupieni przez Europejską Unię Piłkarską (UEFA) obietnicą większych pieniędzy z Ligi Mistrzów i od sponsorów, które pozwolą zasypać dziury w klubowych budżetach, spowodowane koronawirusem i przede wszystkim wieloletnią finansową beztroską.

Ten scenariusz tak do końca trudno odrzucić, ale jedno jest pewne: balon nie pękłby tak szybko i z tak dużym hukiem, gdyby kibice zgnębieni pandemią zostali w domach, czekając na kolejną telewizyjną transmisję z meczu.

Na szczęście nie zostali i pierwszy raz w czasach neofutbolu, który już dawno oderwał się od swych korzeni, w takiej masie wyszli na ulicę, by bronić czegoś, co wydawało się resztówką po świecie dawno minionym. Oby ten pokaz siły był zwiastunem przebudzenia na dłużej, a nie tylko impulsywną reakcją na kpinę z historii i marzeń. Jeśli to zwycięstwo ma mieć dalekosiężne skutki, każdy, komu przyjdzie do głowy recydywa z Superligi, musi pamiętać o tym, jak skończyła „Parszywa Dwunastka".

Czujność jest więc potrzebna, bo przecież chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to nie jest zwycięstwo dobra nad złem, tylko wygrało po prostu mniejsze zło. Europejska Unia Piłkarska (UEFA) i jej liderzy od lat nie dają powodu, by uwierzyć, że ich celem jest rozwój tej gry i ochrona jej historycznych korzeni, a nie zarabianie pieniędzy.

Wśród tych, którzy do Superligi nie przystąpili, był Paris Saint-Germain, czyli klub, który uczynił najwięcej, by zakpić z Finansowego Fair Play (zasady stworzonej przez UEFA, że nie można wydawać więcej, niż się zarabia). Najlepsi prawnicy w Europie bronili PSG przed sankcjami (i obronili), więc naprawdę nie ma powodu, by nagle uznać katarskich szejków z futbolowym przyczółkiem w Paryżu za wiarygodnych sojuszników w słusznej sprawie.

To, że stanęli po właściwej stronie, powinno być nawet trochę ambarasujące dla uczciwych ludzi, bo powodowały nimi wyłącznie interes (są właścicielami stacji telewizyjnej pokazującej Ligę Mistrzów) i chęć ochrony swej podstawowej futbolowej inwestycji – przyszłorocznego mundialu, który dostaniemy pod choinkę.

Zbyt łatwo nie mogą też zostać rozgrzeszeni ci, którzy najpierw zapisali się do Superligi, a po dwóch dniach, gdy dostrzegli, że nie docenili głosu ulicy, szybko zmienili zdanie. Przecież w ciągu 48 godzin nie nastąpiły w klubach żadne właścicielskie zmiany, decyzje o powstaniu i wygaszeniu Superligi podejmowali ci sami prezesi i zasadne jest pytanie: co bardziej świadczy o ich prawdziwych intencjach – odejście czy powrót. To pierwsze motywowała chciwość, a to drugie strach, i to jest cała prawda o tych ludziach i ich wizji futbolu.

Kibice zrobili swoje, niektórzy piłkarze i trenerzy też zachowali się przyzwoicie, ale jeśli na tym się skończy, to sprawy znowu pójdą źle. Futbol swoim ludziom płaci za dużo, agenci piłkarzy to gangrena i i jeśli to się nie zmieni, hydrze odrośnie łeb i to szybko.

Wyobrażałem sobie raczej długą prawną batalię i w końcu jakiś rodzaj kompromisu, który pozwoli wszystkim zarobić. A o tym, że decydujący w tej sprawie będzie głos futbolowego ludu, nie śmiałem nawet marzyć, bo nie było ku temu podstaw.

Oczywiście już pojawiły się głosy, że naiwni są ci, którzy wierzą, iż demonstracje angielskich kibiców, głosy polityków i stanowisko mediów miały decydujące znaczenie dla utrupienia Superligi. Tak naprawdę secesjoniści zostali bowiem przekupieni przez Europejską Unię Piłkarską (UEFA) obietnicą większych pieniędzy z Ligi Mistrzów i od sponsorów, które pozwolą zasypać dziury w klubowych budżetach, spowodowane koronawirusem i przede wszystkim wieloletnią finansową beztroską.

Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich