Przepaść między Jarosławem Gowinem a Jarosławem Kaczyńskim zdaje się powiększać, lecz ten pierwszy postanowił pogrillować jeszcze Naczelnika. Tak należy rozumieć kolejne gesty typu odejście z rządu rzecznika Porozumienia Kamila Bortniczuka. Młody wiceminister zrzekł się stanowiska, ponieważ nie zgadza się ze stanowiskiem rządu w sprawie majowych wyborów prezydenckich. To sygnał, że Gowin może liczyć na lojalność kilku współpracowników, którzy nie dadzą się kupić posadami. Wystarczy, że czterech posłów będzie głosować z Gowinem, a Kaczyński nie będzie miał większości ani w Senacie, ani w Sejmie. Kolejnym sygnałem był list, który Gowin napisał do członków partii, a który wyciekł do mediów. Były już wicepremier pisał w nim, że jego stanowisko w sprawie wyborów w maju podzielają premier i minister zdrowia, choć oficjalnie twierdzą coś innego.
To wszystko sprawia, że Kaczyński nie może być pewien, czy Zjednoczonej Prawicy wystarczy głosów, by odrzucić ewentualne senackie poprawki opozycji do głosowania korespondencyjnego. To by oznaczało, że kilka dni przed majowymi wyborami zapanowałby prawny chaos, a rząd zostałby zmuszony do wprowadzenia któregoś ze stanów nadzwyczajnych, by wybory przełożyć.
Jak długo Naczelnik wytrzyma posunięcia lidera Porozumienia, które uważa za polityczne zniewagi? Gowin jest pierwszym od lat politykiem prawicy, który tak jawnie sprzeciwił się woli Kaczyńskiego i na razie rzeczywiście ma lepsze karty w tym rozdaniu. PiS potrzebuje 18 posłów Porozumienia, by utrzymać większość w Sejmie. Wyrzucenie ich z koalicji oznaczałoby powstanie rządu mniejszościowego, który przegrywałby większość głosowań. Wcześniejsze wybory parlamentarne też nie bardzo wchodzą dziś w grę.
Byłemu wicepremierowi również nie opłaca się pozbawić PiS większości, ponieważ mógłby zostać obarczony winą za destabilizację państwa w czasie pandemii. Nie są mu na rękę też pokusy tworzenia jakiegoś rządu jedności narodowej pod hasłem „wszyscy przeciw PiS”, bo to oznaczałoby konieczność montowania koalicji od skrajnie lewicowego Razem, przez liberalną Platformę, chadeków z PSL, aż po neoendecką Konfederację. Zresztą Gowin musi mieć świadomość miałkości większości opozycji dzisiaj, więc wiązanie się z nią byłoby obciążaniem swojej karty w przyszłości.