Michał Szułdrzyński: Polska nieobecna na GlobSec. Czy wyrzekamy się bycia liderem Europy Środkowej?

Na Globalnym Forum Bezpieczeństwa GlobSec w Pradze, jednym z najważniejszych wydarzeń politycznych w regionie, zabrakło polskich liderów. Może to być odebrane jako odwracanie się naszego nowego rządu od Europy Środkowej. Kontrastuje to z wypowiedziami Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego o budowie silnej Polski.

Publikacja: 03.09.2024 15:10

Szymon Hołownia jako jedyny reprezentował najwyższe władze państwowe na forum GlobSec

Szymon Hołownia jako jedyny reprezentował najwyższe władze państwowe na forum GlobSec

Foto: PAP/Piotr Nowak

O świcie w niedzielę 1 września na Westerplatte premier Donald Tusk mówił, że nie wystarczy rzucić formułkę „nigdy więcej”, ale trzeba zbudować silne państwo, które „nigdy więcej” nie pozwoli wrogom robić z polskim terytorium i z jego mieszkańcami, co im się tylko podoba. Bliźniacza myśl pojawiła się w wystąpieniu ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych i w wywiadzie dla najważniejszej i najbardziej opiniotwórczej gazety świata, czyli „Financial Timesa”. Szef dyplomacji przekonywał, że dla Polski ważniejsza od wszystkich sojuszy i zasad jest troska o własnych obywateli.

GlobSec w Pradze z udziałem prezydentów, premierów i szefów MSZ państw regionu

Wypowiedzi Tuska, a jeszcze bardziej Sikorskiego mocno kontrastują z dość konfrontacyjną polityką, jaką prowadził rząd PiS przez ostatnie osiem lat. Po różnych eksperymentach czy prowadzeniu dyplomacji dość fanatycznej dziś za nasze sprawy zagraniczne odpowiadają ludzie, którzy nie tylko rozumieją polską rację stanu, ale wiedzą, jak osiągać fundamentalne dla Polski cele, potrafią się za granicą porozumieć, skutecznie wystąpić publicznie i cieszą się szacunkiem na świecie.

Czytaj więcej

Von der Leyen na Globsec: Powołam komisarza obrony. Wydatki na zbrojenia rosną

Tym trudniej było mi zrozumieć, dlaczego Polska była tak mało obecna w weekend w Pradze. Globalne Forum Bezpieczeństwa GlobSec w Pradze, jedno z najważniejszych wydarzeń politycznych w regionie, otwierali szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen oraz czeski prezydent Petr Pavel. Gospodarzem był szef czeskiego MSZ Jan Lipavský. Wśród mówców byli m.in. prezydenci Czarnogóry, Finlandii, Serbii czy Słowenii, premierzy Albanii, Danii, Kosowa, szefowie MSZ Litwy, Czech Rumunii, byli premierzy Włoch, czy Węgier, byli prezydenci Chorwacji, Czarnogóry, czy Estonii. Plus niezliczone grono wicepremierów, wiceministrów spraw zagranicznych, ministrów ds. europejskich (Wielka Brytania).

Od wybuchu pełnoskalowej wojny region ten patrzy na nas jak na lidera

Owszem, do Pragi przyjechał marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który brał udział w panelu z szefami izb parlamentarnych regionu, ale jednak dyplomacja czy bezpieczeństwo to nie jego priorytetowe kompetencje. Trudno mieć pretensje do Władysława Kosiniaka-Kamysza, któremu warunki atmosferyczne uniemożliwiły przylot z Waszyngtonu. Ale dlaczego zabrakło prezydenta, premiera lub ministra spraw zagranicznych? Albo odpowiedniego rangą przedstawiciela głównej partii rządzącej, a nie – z całym szacunkiem – mniejszych koalicjantów. 

Czy Polska odwraca się od regionu Europy Środkowej?

Owszem, było grono wybitnych polskich ekspertów, naukowców czy przedstawicieli think tanków, byli posłowie Andrzej Grzyb czy Paweł Kowal. Ale powstało wrażenie, że nowy rząd odwraca się od Europy Środkowej, która patrzy na Polskę jak na najważniejszego gracza bezpieczeństwa w regionie. Jeden z uczestników z Czech mówił mi, że dopiero co Praga zrozumiała, że bezpieczeństwo regionu zależy od Polski. Podobnie patrzą na to uczestnicy z państw bałtyckich oraz Ukrainy.

Czytaj więcej

Gdzie jest nasza Europa

Czy sygnał ten wysyłamy świadomie? Nie chodzi o to, że mamy się czuć odpowiedzialni za poczucie bezpieczeństwa państw bałtyckich czy w ogóle całej Europy Środkowej, ale o to, że od wybuchu pełnoskalowej wojny region ten patrzy na nas jak na lidera. I zaczyna mieć wrażenie, że my tym liderstwem niezbyt jesteśmy zainteresowani. Oczywiście, Polacy mają własne ważne kongresy, za miesiąc zacznie się choćby wpływowa konferencja Warsaw Security Forum. Ale dyplomacja to gra na wielu fortepianach. To zarówno realizacja własnego interesu, jak i też uważność na wrażliwość innych. 

O świcie w niedzielę 1 września na Westerplatte premier Donald Tusk mówił, że nie wystarczy rzucić formułkę „nigdy więcej”, ale trzeba zbudować silne państwo, które „nigdy więcej” nie pozwoli wrogom robić z polskim terytorium i z jego mieszkańcami, co im się tylko podoba. Bliźniacza myśl pojawiła się w wystąpieniu ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w Międzynarodowym Instytucie Studiów Strategicznych i w wywiadzie dla najważniejszej i najbardziej opiniotwórczej gazety świata, czyli „Financial Timesa”. Szef dyplomacji przekonywał, że dla Polski ważniejsza od wszystkich sojuszy i zasad jest troska o własnych obywateli.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024, Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Ameryka przestaje mówić o integralności terytorialnej Ukrainy
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Reformowanie brytyjskich sądów i inne rzeczy, których Jarosław Kaczyński mówić nie powinien
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Riczard Czarnecki robi PiS katastrofalny problem
Komentarze
Szułdrzyński: Dlaczego Donald Tusk wprowadza pojęcie demokracji walczącej
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne