Rząd przedstawiony w poniedziałek przez Mateusza Morawieckiego i zaprzysiężony przez Andrzeja Dudę doskonale nadaje się do zilustrowania sytuacji, w której znalazł się PiS po wyborach 15 października. Oficjalny przekaz PiS jest taki, że partia Jarosława Kaczyńskiego wygrała wybory i dlatego prezydent Andrzej Duda powierzył Mateuszowi Morawieckiemu misję tworzenia nowego rządu. Rząd jest bardziej ekspercki niż polityczny i – jak zapowiedział Jarosław Kaczyński – ma pokazać, „że można inaczej rządzić”.
Dlaczego Jarosław Kaczyński chce pokazać, że można inaczej rządzić Polską po ośmiu latach po przejęciu władzy?
Tyle tylko, że w tej opowieści nic się nie zgadza i pełno tu sprzeczności. Podobnie jak w zachowaniu PiS po wyborach. Dlaczego nagle po ośmiu latach PiS postanowił, że można rządzić inaczej? Trzeba było przegrać wybory, by to zrozumieć? Poza tym, deklaracja, że do nowego rządu wchodzą osoby z powodu kompetencji, a nie z klucza politycznego uderza we wcześniejsze rządy, w których to polityka decydowała, a nie „eksperckość”. Wszak rzecznik PiS kiedyś przyznał, że eksperci są tylko problemem, bo nie chcą realizować programu PiS i partia już więcej nie popełni tego błędu.
Czytaj więcej
Nowy rząd Mateusza Morawieckiego (PiS) zaprzysiężony. W gabinecie ponad połowę stanowisk objęły kobiety. - Dopełniamy politycznego i historycznego zwyczaju - powiedział prezydent Andrzej Duda.
Ale to nie koniec paradoksów. Wszak przedstawieni przez premiera Morawieckiego „ministrowie” jakimiś wielkimi ekspertami wcale nie są. Piszę „ministrowie” ponieważ to osoby, które przez dwa tygodnie będą zarządzać ministerstwami, ale żadnych planów, żadnego dekalogu polskich spraw, żadnej koalicji polskich spraw nie zrobią. Odegrają swoją rolę w politycznym spektaklu i odejdą po upływie konstytucyjnych terminów. Któż jest na tej liście jakimś wybitnym ekspertem w swej dziedzinie? Aktorka Dominika Chorosińska w resorcie kultury? Jacek Ozdoba z Suwerennej Polski jako minister bez teki w KPRM?
Czytaj więcej
Mateusz Morawiecki uważa, że to „rząd polityczno-ekspercki”. I rzeczywiście nazwiska ministrów nie są z politycznego pierwszego szeregu, ale czy to faktyczni eksperci?