Turcja była ostatnim spośród 30 krajów NATO, który wstrzymywał się z ratyfikacją przyjęcia do Sojuszu Finlandii. W czwartek ta przeszkoda wreszcie znika. W ten sposób Władimir Putin, który tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę domagał się cofnięcia członkostwa Sojuszu krajom Europy Środkowej, nagle musi pogodzić się z granicami paktu kończącym się 400 km od granic Petersburga: drugiego miasta kraju, z którego sam pochodzi.
Rosjanie dobrze wiedzą, że pięciomilionowy kraj może być groźnym przeciwnikiem. Zwycięstwo Związku Radzieckiego w wojnie w latach 1939-40 okazało się tak kosztowne, że Finlandia zdołała zachować neutralność, demokrację i wolnorynkowy ustrój stając się jednym z najbogatszych krajów świata. Znając dobrze swojego wschodniego sąsiada, nie uległa pokusie „pokojowej dywidendy” gdy skończyła się Zimna Wojna i dziś ma jedną z najlepszych armii w całym NATO. To m.in. najpotężniejszy potencjał artyleryjskich (1,5 tys. sztuk) w pakcie i flota lodołamaczy, z którą równać się na świecie może niewielu. Do tego dochodzi znakomity wywiad. I granica z Rosją długa na blisko 1,4 tys. km, którą Rosjanie, pochłonięci wojną na Ukrainie, właściwie całkowicie odsłonili.
Członkostwo Finlandii w NATO powoduje, że w obronie Litwy, Łotwy i Estonii Sojusz zyskuje „strategiczną głębię”. Kraje bałtyckie stają się teraz dla paktu możliwe do obrony a Przesmyk Suwalski przestaje być ich jedyną drogą na Zachód.
Czytaj więcej
Dowódcy sił powietrznych ze Szwecji, Norwegii, Finlandii i Danii poinformowali, że podpisali list intencyjny w sprawie stworzenia zunifikowanej obrony powietrznej do walki z Rosją.
Finowie znajdują się co prawda w zasięgu rosyjskiej taktycznej broni jądrowej rozmieszczonej wokół Petersburga i na Półwyspie Kolskim. To rodzi ryzyko szantażowania przez Kreml Helsinek bo nie wiadomo, czy Ameryka byłaby gotowa użyć strategicznej broni jądrowej i zdecydować się na trzecią wojnę światową w obronie 31. członka NATO.